wtorek, 10 kwietnia 2012

Kościół umiera morzony głodem z braku Jego Obecności

Sednem chrześcijańskiego poselstwa jest sam Bóg oczekujący, by Jego odkupione dzieci weszły do świadomego przebywania przed Jego obliczem. Rodzaj chrześcijaństwa, jaki mamy obecnie, zna to Oblicze tylko w teorii. Wcale nie podkreśla, się, że chrześcijanie mają przywilej, by to obecnie realizować. Mówi się teoretycznie o tym, że jesteśmy przed Bożym Obliczem, ale nie ma mowy o tym, że musimy praktycznie tego doświadczyć. Obecne pokolenie chrześcijan przykłada do siebie niedoskonałą miarę. Marne zadowolenie zajmuje miejsce płonącej gorliwości. Zadawalamy się poleganiem na teoretycznym prawie własności i przez większą część życia nie interesujemy się tym, że w praktyce nic osobiście nie przeżywamy.

Kim jest Ten, który mieszka poza zasłoną w ogniu? Nikim innym, tylko samym Bogiem. "Wierzymy w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych i w jednego Pana, Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, zrodzonego z Ojca przed wszystkimi wiekami, Światłość ze światłości, Bóg Prawdziwy z Boga Prawdziwego, zrodzonego a nie uczynionego, współistotnego Ojcu i w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, i którego wraz z Ojcem i Synem czcimy jednocześnie i wielbimy". Lecz ta Święta Trójca jest jednym Bogiem, ponieważ "czcimy Jednego Boga w Trójcy, i Trójcę jako Jedność, nie mieszając Osób, ani nie dzieląc Istoty. Ponieważ jest Jedna Osoba Ojca, inna Syna i jeszcze inna Ducha Świętego. Ale Trójca z Ojca, Syna i Ducha Świętego stanowi Jedno: równa chwała i wieczny majestat". Tak mówią pradawne wyznania wiary i tak samo mówi inspirowane przez Ducha Świętego Słowo Boże.

Za zasłoną jest Bóg, którego cały świat z dziwną niekonsekwencją odczuwał, "czy znajdą Go niejako po omacku" /Dz.17.27/ Bóg objawił się w pewnym stopniu w przyrodzie, ale doskonalej we Wcieleniu. Teraz zaś oczekuje, by się objawić we Wspaniałej Pełni tym, którzy są pokorni w duchu i czyści w sercach.

Świat ginie, bo nie zna Boga, a Kościół umiera morzony głodem z braku Jego Obecności. Najlepszym lekarstwem na większość chorób religijnych byłoby wejście przed Jego Oblicze w duchowym przeżyciu, nagłe uświadomienie sobie, że jesteśmy w Bogu, a Bóg w nas. Wyrwałoby to nas z godnej pożałowania biedy i powiększyłoby nasze serca. Spaliłoby nieczystości życia, tak jak na oczach Mojżesza ogień mieszkający w krzaku spalił robactwo i grzyby.

A.W. Tozer z książki Szukanie Boga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz