środa, 18 kwietnia 2012

Duchowe Królestwo jest dookoła nas.

To wszystko prowadzi do jednego tylko wniosku, że wewnątrz naszych serc mamy narządy, przy pomocy których możemy poznać Boga tak samo, jak przy pomocy pięciu zmysłów możemy poznawać inne rzeczy. Świat fizyczny poznajemy ćwicząc zdolności, które mamy dane do tego celu. Mamy również duchowe zdolności do poznawania Boga i świata duchowego, jeśli tylko poddamy się pobudzeniu Ducha Świętego i zaczniemy ich używać.

Z góry zakładamy, że w sercu musi się dokonać najpierw dzieło zbawienia. Zdolności duchowe nieodrodzonego człowieka leżą uśpione w jego naturze, nieużywane i martwe. Ten paraliż dotknął nas poprzez grzech. Mogą one być ożywione do aktywnego życia przez działanie Ducha Świętego, gdy narodzimy się na nowo. Jest to jedna z bezmiernych korzyści, jakich dostępujemy przez zbawcze dzieło Chrystusa dokonane na krzyżu.

Lecz jeśli chodzi o odkupione dzieci Boże, dlaczego tak mało wiedzą o tej normalnej na co dzień i świadomej wspólnocie z Bogiem, jaką oferuje Pismo święte? Odpowiedzią na to jest nasza chroniczna niewiara. Tylko wiara umożliwia funkcjonowanie naszych duchowych zmysłów. Gdzie wiara jest niedoskonała, tam wynikiem będzie wewnętrzna nieczułość i odrętwienie na sprawy duchowe. Liczba takich chrześcijan jest dzisiaj ogromna. Nie trzeba żadnego dowodu na poparcie tego stwierdzenia. Wystarczy tylko spotkać się z jakimś chrześcijaninem lub wejść do pierwszego napotkanego kościoła, by uzyskać dowody.

Duchowe Królestwo jest dookoła nas, otacza nas, obejmuje nas całych, sięga do wnętrza naszej istoty i czeka, byśmy Je zauważyli i uznali. Sam Bóg czeka na naszą odpowiedź na Jego Obecność. Ten wieczny świat ożyje dla nas w chwili, gdy zaczniemy dostrzegać i uznawać rzeczywistość jego istnienia.
Użyłem dwóch słów, które wymagają bliższego określenia, jeśli jest to w ogóle możliwe. Muszę przynajmniej wyjaśnić, co mam na myśli używając ich. Są to słowa "uznawać" i "rzeczywistość".

Co oznacza dla mnie "rzeczywistość"? Jest to coś, co istnieje niezależnie od jakiejkolwiek myśli, i co istniałoby nawet wówczas, gdyby nie było żadnego umysłu, który mógłby coś na ten temat pomyśleć. To, co jest rzeczywiste, istnieje samo w sobie. Nie zależy od oceny obserwatora.

Świadomy jestem faktu, że są tacy, którzy lubią śmiać się z pojęcia rzeczywistości w umyśle przeciętnego człowieka. Śmieją się z nas idealiści, którzy podają niekończące się dowody na to, że poza rozumem nic nie jest realne. Śmieją się relatywiści lubiący pokazać, że we wszechświecie nie ma stałych punktów, na podstawie których można coś określić i zmierzyć. Siedząc na swoich wyniosłych szczytach intelektualnych śmieją się z nas na dole i określają nas, ku własnej satysfakcji, używając pogardliwego słowa "absolutyści". Szyderstwo nie powinno wytrącić chrześcijanina z równowagi. Może odwzajemnić ten uśmiech, ponieważ wie, że jest tylko jeden Absolut, to znaczy Bóg. Wie też, że ten jeden Absolut stworzył świat dla użytku człowieka i choć nie ma niczego pewnego czy realnego w samym nadaniu ostatecznego znaczenia tym słowom (definicja nie tworzy bowiem ani nie zmienia rzeczywistości, odnosi się to szczególnie do Boga), to jednak dla określenia ludzkiego celu życia wolno nam tak działać, jakby tak było. Z wyjątkiem umysłowo chorych, każdy człowiek tak postępuje. Ci nieszczęśliwi mają też problem z rzeczywistością, ale przynajmniej są konsekwentni. Trzymają się życia w zgodzie z ich pojmowaniem rzeczy. Są szczerzy i dlatego stanowią problem dla społeczeństwa.

A.W. Tozer z książki Szukanie Boga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz