sobota, 29 września 2012

Wszechmoc Boga

O nasz Ojcze Niebieski, słyszeliśmy, jak mówiłeś: „Jam jest Wszechmogący Bóg. Służ Mi i bądź nieskazitelny.”.(1 Mojż. 17:1) Lecz jakże my, z natury słabi i grzeszni, możemy kroczyć w sposób doskonały, jeśli Ty nie uczynisz nas do tego zdolnymi przez udzielenie nam cząstki Swej potężnej mocy. Dozwól, abyśmy mogli polegać na przemożnym ogromie Twojej mocy, którą wykazałeś gdy wskrzesiłeś Chrystusa z martwych i posadziłeś po Twojej prawicy na wyżynach niebieskich. Amen.

Podczas objawienia, Jan słyszał głos licznego tłumu i jakoby szum wielu wód i jakby huk potężnych grzmotów ogłaszających we wszechświecie suwerenność i wszechmoc Boga: „Alleluja, bo zakrólował Pan Bóg nasz, Wszechmogący”. (Apokalipsa 19:6) Suwerenność i wszechmoc występują w nierozerwalnym związku. Jedno bez drugiego nie może istnieć. Aby panować, Bóg potrzebuje mocy, aby panowanie to było suwerenne, musi On dysponować wszelką mocą. Taki stan nazywa się z łacińskiego omnipotencją, czyli wszechmocą. Słowo „wszechmocny” 56 razy występuje w angielskim przekładzie Biblii i odnosi się wyłącznie do Boga. Nikt oprócz Boga nie jest wszechmocny.


Bóg dysponuje tym, czego żadna istota mieć nie może: nieograniczoną obfitością mocy, potencją absolutną. Wiemy o tym dzięki Boskiemu objawieniu, ale kiedy już i to poznamy, to także uznamy za całkowicie zgodne z rozumem. Przyjmijmy za rzecz oczywistą, że Bóg jest nieskończony i samoistny, a natychmiast zobaczymy, że musi On być również wszechmocny, co skłania nas do uklęknięcia przed Bożą omnipotencją.


„Moc należy do Boga”. (Ps 62:11) - powiada psalmista, a apostoł Paweł oświadcza, że sama istota Boga potwierdza wiekuistą moc Jego (zob. Rz 1,20). Z wiedzy tej w następujący sposób wyprowadzamy wniosek o omnipotencji Boga: Bóg ma moc, ponieważ Bóg jest nieskończony: wszystko, czym dysponuje także nie jest ograniczone, dzięki czemu Bóg ma nieograniczoną moc, a zatem jest wszechmocny. Później zobaczymy, że Bóg, samoistny Stwórca, jest źródłem wszelkiej mocy i jako źródło musi być przynajmniej równy wszystkim istniejącym mocom, co znów prowadzi nas do wniosku, iż jest wszechmocny.


Bóg przekazał moc Swym stworzeniom, lecz będąc samoistny, nie może odstąpić Swej doskonałości, m.in. w zakresie mocy, i nigdy nie wyrzekł się choćby jej odrobiny. On moc Swoją daje, ale się jej nie sprzeniewierza. Wszystko, co daje, pozostaje Jego i wraca do Niego. Bóg na wieki musi pozostać Tym, Kim od wieków jest - Panem Bogiem Wszechmocnym.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

czwartek, 27 września 2012

Sprawię, że niewidomi pójdą po nieznanej drodze

Niezmiernie ważne jest, abyśmy przyjęli prawdę o Boskiej nieskończonej mądrości za podstawę naszego credo. Choć samo to nie wystarczy. Trzeba wprowadzić ją do swych codziennych doświadczeń poprzez praktykowanie wiary i modlitwy. Żywa wiara w to, że Ojciec Niebieski stale stwarza wokół nas sprzyjające warunki, że działa dla naszego obecnego dobra i dla naszej wiecznej pomyślności, jest dla duszy prawdziwym dobrodziejstwem. Większość z nas idzie przez życie trochę się modląc, trochę planując, i szachrując tak, aby jakoś pogodzić interes materialny z wymogami wiary. Żywiąc nadzieję... lecz nigdy nie będąc niczego całkowicie pewnym, i ciągle obawiając się w skrytości, że nie znajdzie się właściwej drogi. Postępując w ten sposób zaprzepaszczamy prawdę i pozbawiamy swe serce spokoju.

Istnieje lepszy sposób. Polega on na wyrzeczeniu się swojej mądrości i zastąpieniu jej nieskończoną mądrością Boga. Nasze upieranie się, ażeby wybiegać w przyszłość jest całkowicie naturalne, lecz stanowi realną przeszkodę dla dalszego rozwoju duchowego. Bóg obarczył siebie całkowitą odpowiedzialnością za nasze wieczne szczęście i gotów jest przejąć kierownictwo naszym życiem, gdy tylko zwrócimy się do Niego w wierze. Jego obietnica brzmi: „Sprawię, że niewidomi pójdą po nieznanej drodze, powiodę ich ścieżkami których nie znają, ciemności zmienię przed nimi w światło, a wyboiste miejsca w równinę. Oto są rzeczy, których dokonam i nie zaniecham”.(Izaj. 42:16)

Pozwólcie Mu prowadzić się z przepaskami na oczach
Miłość nie potrzebuje wiedzy;
Dzieci samotne prowadzone przez Ojca
Po trzęsawiskach i górach
Nie pytają, dokąd idą.
Mimo że ścieżki są im nieznane
Gerhard Tersteegen

Bóg stale zachęca nas, abyśmy Mu ufali w ciemności. .,Ja pójdę przed tobą i nierówności wygładzę. Skruszę miedziane podwoje i połamię żelazne zawory. Przekażę ci skarby schowane i bogactwa głęboko ukryte, żebyś wiedział, że Ja jestem Pan, który cię wołam po imieniu. Bóg Izraela” (Izaj. 45:2,3). Wiedza o tym, co Bóg zrobił z dala od badawczych oczu ludzi i aniołów ma działanie ożywcze. Gdy Bóg stworzył niebo i ziemię, ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód. Gdy Wieczny Syn stał się ciałem, jakiś czas był noszony w mroku błogosławionego dziewiczego łona. Umierał za życie tego świata również w mroku. A zmartwychwstał „wczesnym rankiem”.

Czegóż brakuje nam cieszącym się dobrocią Boga, pragnącą naszego najwyższego dobrobytu? Mądrością Boga, planującą jak tego dokonać i mocą Boga, pozwalającą aby ten cel osiągnąć? Niewątpliwie jesteśmy najbardziej uprzywilejowanymi ze wszystkich stworzeń. „Ze wszystkich planów naszego Stwórcy emanuje wszechwiedza z mądrością. Jego dzieła, przez całe swe cudowne obramowanie, świadczą o chwale Jego Imienia.” Thomas Blacklock

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

środa, 26 września 2012

Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli

Na przekór łzom, cierpieniom i śmierci wierzymy, że Bóg, który wszystkich nas stworzył, jest nieskończenie mądry i dobry. Podobnie jak Abraham, zwalczając niewiarę, nie wahał się co do prawdziwości obietnicy Boga, lecz oddając Mu cześć umacniał się w wierze, aż się całkowicie przekonał, że Bóg zdolny jest spełnić to, co obiecał. Tak i my opieramy swą wiarę jedynie na Bogu i żywimy nadzieję w beznadziejności aż do nadejścia obiecanego dnia. Pokładamy ufność w Tym, kim jest Bóg. Jestem przekonany, że tylko taka wiara jest wiarą, natomiast wszelka wiara, którą trzeba podpierać naocznymi, materialnymi dowodami, nie jest prawdziwa. „Powiedział mu (Tomaszowi) Jezus: „Uwierzyłeś dlatego - ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”.(Jan 20:29)

Nasza wiara głosi, że bez względu na to, jak się rzeczy mają na tym upadłym świecie, wszystkie czyny Boga są wyrazem Jego doskonałej mądrości. Przyjęcie przez Wiecznego Syna postaci ciała było jednym z największych czynów Boga i możemy mieć pewność, że ten straszny zamysł został wykonany z perfekcją możliwą do osiągnięcia jedynie przez Nieskończonego. „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem”. (Gal. 4:4)


Również dzieło odkupienia zostało dokonane w podobnie doskonały, właściwy wszystkim czynom Boga sposób. Mimo że mało z tego rozumiemy, wiemy, że Chrystusowy czyn odkupienia doskonale pogodził Boga i człowieka, i otworzył Królestwo Niebieskie wszystkim wierzącym. Nam zależy nie na wyjaśnianiu, lecz na głoszeniu. Ja sam jestem ciekaw, czy Bóg mógłby sprawić, abyśmy zrozumieli wszystko, co zdarzyło się na krzyżu. Według apostoła Piotra nawet aniołowie tego nie wiedzą, mimo iż zapewne bardzo tego pragną. Działanie Ewangelii, ponowne narodziny, zstąpienie Ducha Świętego, ostateczne obalenie zła i wreszcie ustanowienie Chrystusowego Królestwa Sprawiedliwości - wszystko to wypłynęło i wypływa z pełni nieskończonej mądrości Bożej. Najbystrzejsze oko najświętszego dozorcy w błogosławionym gronie w niebiosach nie jest w stanie dostrzec skazy w tym sposobie doprowadzania ziaren prawdy do owocowania, podobnie jak nagromadzona mądrość serafinów i cherubinów nie jest w stanie zaproponować lepszego niż Boski planu zbawienia. „Poznałem, że wszystko co czyni Bóg, na wieki będzie trwało: do tego nic dodać nie można, ani od tego coś odjąć. A Bóg tak działa, by się Go (ludzie) bali”. (Koh. 3:14)


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

wtorek, 25 września 2012

Obroną Boga jest Jego istnienie

Idea Boga jako nieskończonej mądrości jest w najmniejszej swej części prawdziwa. Jest gwarancją poprawności wszystkich innych przekonań na temat Boga. Bóg jest tym, kim jest, bez względu na nasze przekonania, które nie mają na Niego żadnego wpływu. Lecz nasze zdrowie moralne wymaga, abyśmy Temu, kto wszechświat stworzył i podtrzymuje, przyznawali absolutnie doskonałą mądrość. Postępując odwrotnie, zdradzamy wszystko, co odróżnia nas od zwierząt.

W Piśmie Świętym, mądrość czy to Boga, czy też dobrych ludzi, pociąga za sobą wyraźne moralne konotacje. Wyobrażamy sobie mądrość czystą, miłującą i dobrą. Mądrość równoznaczna z chytrością i wyrachowaniem jest często atrybutem złych ludzi, lecz jest to mądrość wiarołomna i fałszywa. Te dwa rodzaje mądrości są w nieustannym konflikcie. Jeśli przypatrzymy się historii świata z góry Synaj lub z Kalwarii, zobaczymy, że rozgrywa się ona na płaszczyźnie rywalizacji między mądrością Boga a podstępem szatana i podłych ludzi. Wynik tej walki jest pewny: niedoskonałe musi ulec w końcu doskonałemu. Bóg ostrzegł, że „wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę”. (1Kor. 1 :19) Mądrość oznacza m. in. zdolność do obierania doskonałych celów i osiągania ich w sposób doskonały. Mądrość widzi cel od samego początku i dlatego nie potrzebuje go zgadywać. Mądrość widzi wszystko ześrodkowane i we właściwych proporcjach, i, aby osiągnąć obrany cel, potrafi działać z nieomylną precyzją.


Wszystkie czyny Boga są doskonale mądre, po pierwsze dla Jego własnej chwały a potem działa w interesie jak największej liczby dla ich najwyższego dobra na najdłuższy okres czasu. A wszystkie Jego czyny są tak czyste, jak są mądre, i tak dobre, jak są mądre i czyste. Jego czyny nie mogłyby być lepiej wykonane. Nie sposób nawet wyobrazić sobie lepszego niż Boskie wykonania. Nieskończenie mądry Bóg musi działać tak, aby nie być poprawianym przez istoty ograniczone. O Boże, jak różnorodne są Twoje dzieła. W Swej mądrości ich dokonałeś. Dlatego ziemia pełna jest Twego bogactwa!


Bez dzieła stworzenia mądrość Boga pozostałaby na zawsze zamknięta w bezmiernej otchłani Boskiej natury. Bóg powołał swe stworzenia do życia, aby móc się nimi cieszyć i aby one mogły radować się Nim. „A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.” (Rodz. 1:31) W ciągu wieków wiele osób mówiło o swej niemożności uwierzenia w mądrość Boga, gdy na świecie dzieje się tyle zła. W „Kandydzie” Wolter przedstawia postać zdeklarowanego optymisty, niejakiego dra Panglossa, którego ustami wyraża „najlepszą ze wszystkich możliwych” filozofii. Cynik Wolter rozkoszuje się oczywiście stawianiem starego profesora w sytuacjach ośmieszających jego filozofię.


Lecz chrześcijański pogląd na życie jest bardziej realistyczny niż filozofia dra Panglossa z jego „wystarczającymi powodami”. Głosi on, że obecny świat nie jest najlepszym z możliwych światów, lecz jest światem leżącym w cieniu wielkiej klęski - upadku człowieka. Natchnieni pisarze podkreślają, że całe dzieło stworzenia jęczy teraz i cierpi męki z powodu silnego szoku wywołanego upadkiem. Nie usiłują oni przedstawiać „wystarczających powodów”, lecz stwierdzają, że „stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych”. (Rzym. 8:20,21)Nie próbują oni usprawiedliwiać postępowania Boga z ludźmi, lecz po prostu stwierdzają pewien fakt. Obroną Boga jest Jego istnienie.


A mimo to w naszych łzach zawarta jest nadzieja. Gdy wybije godzina triumfu Chrystusa, cierpiący świat wejdzie w pełną chwały wolność synów Boga. Dla ludzi nowego stworzenia złoty wiek nie jest przeszłością; a kiedy świat weń wkroczy, zadziwiony wszechświat zobaczy, że Bóg rzeczywiście szczodrze obdarza nas całą Swoją mądrością i rozwagą. Póki co podkładamy nadzieję w jedynej naszej mądrości - w Bogu - naszym Zbawcy. Cierpliwie oczekujemy nie spiesząc się rozwoju wydarzeń w kierunku wyznaczonym Jego błogosławionymi celami.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

piątek, 21 września 2012

Bogu, który jedynie jest mądry, niech będzie chwała

O, Jezusie Chrystusie, któryś byt jak my na wszelakie sposoby kuszony, a jednak pozostałeś bez grzechu, daj nam siły, abyśmy przełamali w sobie pragnienie bycia mądrymi i uchodzenia za mądrych w oczach takich samych ignorantów jak my. Odwracamy się od swojej mądrości, tak jak odwracamy się od swojej głupoty i uciekamy do Ciebie, mądrości Boga i mocy Boga. Amen.

Ten krótki zarys Boskiej mądrości zacznijmy od sprawy wiary w Boga. Przyjęliśmy zasadę, że nie poszukujemy zrozumienia, abyśmy mogli uwierzyć, lecz wierzymy, abyśmy mogli zrozumieć. Dlatego nie będziemy poszukiwać dowodów na to, że Bóg jest mądry. Niewierzące serce nie ugnie się pod siłą żadnych dowodów, a wielbiące serce nie potrzebuje dowodów.


Daniel mówił tymi słowami: „Niech będzie błogosławione imię Boga przez wszystkie wieki wieków! Bo mądrość i moc są Jego przymiotem, On...udziela mędrcom mądrości, a wiedzy rozumnym. On odsłania to, co niezgłębione i ukryte, i zna to, co spowiła ciemność, a światłość mieszka u Niego”. (Dan. 2: 20-22) Wierzący odpowiada na te dary i na anielskie pieśni: „Błogosławieństwo i chwała, i mądrość, i dziękczynienie, i cześć, i moc, i potęga Bogu naszemu na wieki wieków”! Temu, kto tak wierzy, nigdy nie przyjdzie do głowy oczekiwać od Boga przedstawienia dowodów Swej mądrości i mocy. Czyż nie wystarczy, że On jest Bogiem?


Gdy teologia chrześcijańska głosi, że Bóg jest mądry, to słowo to znaczy o wiele więcej niż jest wstanie wyrazić i udźwignąć. Mnogość znaczeń jakie je obciąża, stwarza zagrożenie rozsądzenia lub załamania pod ciężarem idei. „Mądrość Jego jest niewypowiedziana”(Psalm 147:5) mówi psalmista. Teologia z trudem usiłuje wyrazić pojęcie tego co jest niewypowiedziane, nieskończone. Ponieważ nieskończoność oznacza coś jedynego i unikalnego, nie można jej stopniować. Nie może być to coś „bardziej unikalne”, „bardzo nieskończone” czy „wielce bezmierne”. Wobec nieskończoności zamiera nasza wymowa.


Istnieje też mądrość pochodna od mądrości Boga, mądrość stworzona, wydzielona przez Boga swym stworzeniom w ilości niezbędnej dla ich najwyższego dobra. Lecz owa mądrość stworzenia Boskiego lub wszystkich stworzeń jest szokująco mała w porównaniu z bezmierną mądrością Boga. Dlatego rację mają apostołowie, odwołując się do Boga jako tego, „który jedynie jest mądry”.(Rzym. 16:27) Bóg jest mądrością i wszelka jaśniejąca mądrość ludzka i anielska jest odbiciem tej nie stworzonej świetlistości bijącej od Tronu Jego Majestatu w niebiosach.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego"

czwartek, 20 września 2012

Tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży

Bóg dogłębnie na bieżąco i bez podejmowania jakichkolwiek wysiłków poznawczych zna całą sprawę i wszystkie sprawy, cały umysł i każdy umysł, całą duszę i wszystkie dusze, każde indywiduum i wszystkie indywidua, każde stworzenie i wszystkie stworzenia, i wszelkie całe prawo i każde z praw, wszystkie związki, wszystkie przyczyny, wszystkie myśli, wszystkie tajemnice, wszystkie zagadki, wszystkie uczucia, wszystkie pragnienia, wszystkie niewyjawione sekrety, wszystkie trony i władze, wszystkie osobistości, wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne na niebie i na ziemi, ruch, przestrzeń, czas, życie, śmierć, dobro, zło, niebo i piekło.

Ponieważ Bóg doskonale zna wszystkie rzeczy, żadnej z nich nie zna lepiej od innej, lecz wszystkie jednakowo gruntownie. On nigdy niczego nie odkrywa, nie dziwi się i nie zdumiewa. Nie jest niczego ciekaw z wyjątkiem wypadków gdy sprawia, by ludzie otworzyli się ku Niemu. Nie potrzebuje informacji, ani nie zadaje pytań.


Bóg jest samoistny, samodzielny, samowystarczalny i doskonale zna to, czego żadna istota nie będzie nigdy w stanie poznać - Siebie. „Tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży”.(1 Kor 2:11) Tylko Nieskończoność może znać nieskończoność.


Boska wszechwiedza budzi w nas ambiwalentne uczucia: lęk i fascynację. Bóg zna na wylot każdego z nas i to może wywoływać lęk u kogoś, kto ma coś do ukrycia przed Bogiem: grzech którego się nie wyrzekł, zatajone przestępstwo przeciwko bliźniemu lub Bogu. Człowiek może drżeć, że Bóg wie o bezpodstawności jego tłumaczeń i że może nie darować mu grzesznego postępowania, gdyż zna On prawdziwe powody i nie zważa na wymówki: „Położyłeś winy nasze przed sobą, tajne grzechy nasze w świetle oblicza twego”.(Ps. 90:8) Jak straszne jest widzieć synów Adama, szukających gdzie by się ukryć w jakimś innym ogrodzie... Lecz gdzie by się mogli ukryć? „Gdzież się oddalę przed Twoim duchem? Gdzie ucieknę od Twego oblicza?... Jeśli powiem; „Niech mię przynajmniej ciemności okryją i noc mnie otoczy jak światło: sama ciemność nie będzie ciemna dla Ciebie, a noc jak dzień zajaśnieje”.( Ps. 139: 7-12)


A dla nas, którzyśmy w danej nam przez Ewangelię nadziei, przybiegli do Boga jako do przystani, jakże niewymownie słodka jest świadomość tego, że nasz Ojciec Niebieski zna nas doskonale. Boga nic do nas nie zniechęci: żadne zmyślenie ani oskarżenie z ust naszego wroga, ani odkrycie naszych starych zatajonych grzechów, ani nagłe ujawnienie się jakiejś skazy naszego charakteru - nic nie jest w stanie sprawić, aby Bóg odwrócił się od nas, albowiem On znał nas dogłębnie nim myśmy Go poznali i wezwał nas ku Sobie, mając pełne rozeznanie w tym wszystkim, co świadczy przeciwko nam. „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie, i nie zachwieje się moje przymiarze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą. (Izaj. 54:10) Ojciec Niebieski zna nasze ograniczenia i pamięta, że jesteśmy prochem. Zna naszą wrodzoną wiarołomność i przez wzgląd na samego siebie chce nas zbawić.(Izaj. 48: 8-11) Jego Syn Jednorodzony przebywając wśród nas odczuł dogłębnie nasz ból i mękę. Jego poznanie ludzkich zmartwień i nieszczęść nie było teoretyczne, lecz osobiste, bezpośrednie i przepełnione współczuciem. Cokolwiek może się nam przytrafić, Bóg wie o tym i troszczy się o nas tak, jak nikt inny nie jest zdolny się zatroszczyć.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

środa, 19 września 2012

Do kogo się On zwrócił po radę ?

O Panie, Ty znasz wszystko. Ty wiesz, kiedy siadam i wstają i wszystkie moje drogi są Ci znane. Nie ma takiej rzeczy, o której mógłbym Ci powiedzieć, a Ty byś jej nie znal. Głupotą jest próbować ukryć cokolwiek przed Tobą. W świetle Twej wiedzy stałbym nieporadny jak małe dziecko. Pomóż mi pozbyć się trosk, albowiem znasz moją drogę. Niech z tego, czym mnie doświadczysz, wyjdę jako szczere złoto. Amen.

Mówiąc, że Bóg jest wszechwiedzący, stwierdzamy, że posiada On wiedzę doskonałą, w związku z czym nie potrzebuje się uczyć. Zarazem stwierdzamy coś więcej: że Bóg nigdy się nie uczył i nie musi się uczyć.

Biblia mówi, że Bóg nigdy u nikogo się nie uczył. „Kto zdołał zbadać ducha Pana? Kto w roli doradcy dawał Mu wskazania? Do kogo się On zwrócił po radę i światło, żeby Go pouczył o ścieżkach prawa, żeby Go nauczył wiedzy i wskazał Mu drogę roztropności”? (Izaj.40:13,14) „Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą”? (Rzym. 11:34) Na te retoryczne pytania proroka Izajasza i apostola Pawła odpowiedzią jest, że Bóg nigdy się nie uczył.

Stwierdzeniem tym jesteśmy krok od wniosku, że Bóg nie potrzebuje się uczyć. Gdyby Bóg w jakimkolwiek czasie i w jakikolwiek sposób otrzymał wiedzę, której nie posiada i nie posiadał od zawsze, byłby niedoskonały i byłby kimś mniej niż Sobą. Gdybyśmy myśleli o Bogu, który musi siadywać u stóp swego nauczyciela, nawet gdyby tym nauczycielem był archanioł albo serafin, myślelibyśmy o kimś innym niż Bóg Najwyższy, Stwórca nieba i ziemi. Nasza nieufność wobec Boskiej wszechwiedzy jest moim zdaniem uwarunkowana naszą sytuacją. Ponieważ ludzka wiedza o Bogu jest tak mała i mglista, czasami w swych zmaganiach o zrozumienie, jaki jest Bóg, możemy czerpać niejakie korzyści z myślenia o tym, jaki Bóg nie jest. W dotychczasowym przeglądzie atrybutów Boga byliśmy zmuszeni do odwołania się do metody zaprzeczenia, aby w wyniku dowodów przez odwrócenie uświadomić sobie, że Bóg nie ma pochodzenia, nie ma początku, nie potrzebuje pomocników, nie ulega zmianom, że nic Go nie wiąże i nie ogranicza.

Ta metoda przedstawiania ludziom Boga przez pokazywanie im, czym Bóg nie jest, była stosowana także przez natchnionych autorów Pisma świętego. „Czy nie wiesz tego? Czyś nie słyszał? Pan - to Bóg wieczny, Stwórca krańców ziemi. On się nie męczy i nie nuży”( Izaj. 40:28). Stanowcze stwierdzenie samego Boga: „Ponieważ Ja, Pan, nie odmieniam się” (Mal 3:6) mówi nam więcej o Boskiej wszechwiedzy niż opasły traktat, który arbitralnie wyklucza wszelkie negacje właściwości Boskich.

Wieczna prawdomówność Boga została przedstawiona metodą przez odwrócenie przez autora Listu do Hebrajczyków: „Niemożliwe jest, by skłamał Bóg” i przez anioła zapewniającego, że „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”(Hebr 6:8). Te trzy negacje stanowią zdecydowaną afirmację Bożej prawdomówności.

To, że Bóg jest wszechwiedzący, stanowi nie tylko naukę Biblii, lecz musi być także przesłanką wszystkiego, czego naucza się o Bogu. Bóg doskonale zna siebie samego, a będąc źródłem i autorem wszystkich rzeczy, wie wszystko, co można wiedzieć. Ta jego wiedza jest ciągła, pełna i doskonała. Obejmuje każdy najdrobniejszy wycinek wiedzy o wszystkim co istnieje we wszechświecie, co mogło gdziekolwiek i kiedykolwiek istnieć w przeszłości lub może zaistnieć w przyszłości.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

poniedziałek, 17 września 2012

Ponieważ Ja, Pan, nie odmieniam się

Myśli, pragnienia, emocje zostają przemienione i człowiek nie jest już tym, czym był dotąd. Zmiana ta jest tak radykalna, że do jej pojawienia się apostoł Paweł nazywa człowieka „starym człowiekiem”, podczas gdy obecnego zwie „nowym”, „Który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu (Boga), według obrazu Tego, który go stworzył.”(Kol. 3,10)

A jednak zmiana ta jest głębsza i bardziej zasadnicza niż świadczą o tym czyny, gdyż polega także na przyjęciu życia odmiennej i wyższej jakości. „Stary człowiek” nawet w najlepszym wypadku posiada zaledwie życie Adama, podczas gdy „nowy człowiek” ma życie Boga. Nie chodzi tu tylko o sposób wyrażania się, lecz o całkiem konkretną prawdę. Gdy Bóg wlewa życie wieczne w ducha człowieka, ten staje się członkiem nowego i wyższego rodzaju istnienia.


Działając za pomocą skruchy, niezmienny Bóg w pełni wykorzystuje zmianę i przez łańcuchy następujących po sobie przemian doprowadza w końcu do odkupienia grzechów. W Liście do Hebrajczyków ukazane jest to najwyraźniej: „Usuwa jedną (ofiarę), aby ustanowić inną.” (Hebr 10:9) - co stanowi kwintesencję całej nauki tego niepospolitego Listu. Stare przymierze, jako rzecz tymczasowa, zostało zniesione, a jego miejsce zajęło nowe wieczne przymierze. Krew kóz i byków utraciła swą wagę, gdy została przelana krew Baranka Paschalnego. Prawo, ołtarz i kapłaństwo - wszystko to było tymczasowe i podlegało zmianie; teraz wieczne prawo Boga na zawsze zostało odciśnięte w czułej substancji życia, jaką stanowi dusza ludzka. Stare sanktuarium już nie istnieje, lecz wieczne nowe sanktuarium jest w niebie, a w nim Syn Boży sprawuje Swój wieczny urząd kapłana.


Widzimy, że Bóg posługuje się zmianą niczym uniżonym sługą, aby błogosławić swym odkupionym domownikom, lecz sam stoi poza prawem zmiany i wszelkie zmiany zachodzące we wszechświecie nie mają na Niego wpływu. „Wszystkie rzeczy, gdy się zmieniają, obwieszczają iż Pan jest na wieki wieków ten sam.” Charles Wesley Znów powstaje pytanie o użyteczność całej tej wiedzy. Ktoś może spytać „A co mi da wiedza o tym, że Bóg jest niezmienny? Czy to wszystko nie jest w gruncie rzeczy zwykłą metafizyczną spekulacją? Czymś co ludziom o pewnych skłonnościach intelektualnych może dać jakąś satysfakcję, lecz dla ludzi o nastawieniu praktycznym jest właściwie bez znaczenia”.?


Jeśli przez „ludzi o nastawieniu praktycznym” rozumiemy ludzi niewierzących, pochłoniętych sprawami doczesnymi i obojętnymi na słowa Jezusa Chrystusa oraz na dobro ich własnych dusz lub interesy przyszłego świata - dla nich książka taka jak ta, nie może mieć znaczenia; co gorsza, nie może go mieć żadna książka, traktująca religię serio. Nawet jeśli tacy ludzie mogą wśród nas przeważać, nie stanowią oni jednak całego społeczeństwa. Znajdzie się jeszcze siedem tysięcy, którzy nie uklękli przed Baalem, albowiem wierzą, że zostali stworzeni, aby oddawać chwałę Bogu, oraz cieszyć się na wieki Jego obecnością. Dlatego palą się do poznania wszystkiego, co tylko możliwe o Bogu, z którym mają nadzieję spędzić wieczność.


W świecie, gdzie ludzie nas zapominają, zmieniają do nas swój stosunek, jeśli tak im dyktują ich interesy lub z najbłahszego powodu zmieniają o nas zdanie - czyż nie jest źródłem cudownej mocy przekonanie, że Bóg, z którym obcujemy nie zmienia się? Że Jego obecny stosunek do nas jest identyczny z tym, jaki miał On w wieczności, która minęła, i jaki będzie miał w wieczności, która nadejdzie? Jakiż spokój daje chrześcijaninowi uświadomienie sobie, że nasz Ojciec Niebieski nigdy się nie odmieni. Przychodząc do Niego o dowolnej porze nie musimy troskać się, czy zastaniemy Go w przychylnym nam nastroju. On zawsze jest wrażliwy na nędzę i potrzeby, tak samo jak na miłość i wiarę. On nie wyznacza godzin przyjęć ani czasu, kiedy nie ma Go dla nikogo. Nigdy też nie zmienia swego zdania. Teraz, w tej chwili, odczuwa do swoich stworzeń, do dzieci, chorych, upadłych i grzesznych to samo, co czuł zsyłając na ziemię Swego Syna Jednorodzonego, aby umarł za ród człowieczy.


Nastrój Boga nigdy się nie zmienia, Jego uczucia nie słabną, a entuzjazm nie gaśnie. Jego stosunek do grzechu jest taki sam jak był, kiedy wygnał człowieka z rajskiego ogrodu, a jego stosunek do grzesznika jest taki jak wtedy, gdy wznosił ręce, wołając: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”. (Mat 11:28) Bóg nie pójdzie na ustępstwa ani na pochlebstwa. Nie można Go przekonać, aby zmienił Swe Słowo lub namówić, aby odpowiedział na samolubną modlitwę. We wszystkich naszych wysiłkach odnalezienia Boga, zadowolenia Go i obcowania z Nim musimy pamiętać, że wszystkie zmiany muszą wyjść od nas. „Ponieważ Ja, Pan, nie odmieniam się”.(Mal3:6) To my musimy przystosować się do Jego jasno wyłożonych warunków, uczynić nasze życie zgodnym z Jego objawioną wolą, a wtedy Jego nieskończona moc będzie stale działała na nas w sposób ustalony w Piśmie Prawdy.


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

czwartek, 13 września 2012

W Bogu niemożliwa jest jakakolwiek zmiana

„Wszystko, co jest Bogiem, zawsze Nim było, i wszystko, co Nim było i jest, zawsze Nim będzie”. Nic z tego, co Bóg kiedykolwiek o Sobie powiedział, nie będzie zmodyfikowane; podobnie nic z tego, co powiedzieli o Nim natchnieni prorocy i apostołowie, nie zostanie anulowane. Gwarancją tego jest niezmienność Boga.

Niezmienność Boga nabiera szczególnego piękna w zestawieniu ze zmiennością człowieka. W Bogu niemożliwa jest jakakolwiek zmiana; w człowieku zmian nie uda się uniknąć. Ani człowiek nie jest stały, ani jego świat, lecz ulegają ciągłym zmianom. Każdy z nas pojawia się na chwilkę, aby się śmiać i płakać, pracować i bawić, a następnie przygotować mieszkanie dla tych, którzy w niekończącym się cyklu życia przyjdą po nas.

Niektórym poetom ta krótkotrwałość życia ludzkiego sprawiała chorobliwą przyjemność, którą opiewali w smętnych pieśniach o ciągłej zmianie. Omar, wytwórca namiotów, był tym, który z patosem i humorem opiewał niestałość i śmiertelność - bliźniacze choroby, które gnębią ród ludzki. „Nie zagniataj tak mocno gliny, być może obchodzisz się tak brutalnie z prochem swego dziadka”.- upomina on garncarza. A hulace przypomina: „gdy podniesiesz kielich, by wypić czerwone wino, może będziesz całował wargi jakiejś dawno umarłej piękności”.

Nuta smutnej słodyczy zabarwionej łagodnym humorem dodaje tym czterowierszom promiennego czaru, lecz mimo iż piękny - cały poemat Omara jest chory - chory na śmierć. Jak ptak jest oczarowany wężem, który go pożre, tak poeta jest zafascynowany wrogiem, który niszczy jego i wszystkich wokół, i wszystkie pokolenia ludzkie. Święci pisarze także musieli konfrontować się z kruchością ludzkiego żywota, lecz są to zdrowi ludzie i w ich słowach pulsuje zdrowa siła. Oni znaleźli lek na tę straszną chorobę. Bóg, powiadają, Ten się nie zmienia. Prawo zmienności rządzi upadłym światem, lecz Bóg jest niezmienny i w nim ludzie wiary znajdują w końcu wieczystą stałość. Dzięki temu zmiany pracują na korzyść dzieci królestwa, a nie przeciwko nim.

Kształt zachodzących w nich zmian nadawany jest ręką zamieszkującego w nich Ducha. „My wszyscy - powiada apostoł Paweł - z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu”.(2 Kor. 3,18)

W świecie przemiany i rozpadu nawet człowiek wiary nie może być całkiem szczęśliwy. Instynktownie poszukuje on niezmienności i jest doświadczany utratą drogich mu osób i rzeczy. O Panie! moje serce jest chore chorobą niekończących się zmian, A życie męcząco szybko biegnie w nieustannych gonitwach i wiecznych zmianach.

„Zmiana nie odnajduje w Tobie swego podobieństwa. Nie budzi echa w Twojej niemej wieczności”. Frederick W. Faber

Zacytowane słowa Fabera wywołują w każdym sercu oddźwięk, jednak o ile goręcej możemy opłakiwać brak stabilności we wszystkich ziemskich sprawach. W upadłym świecie, takim jak nasz, każda możliwość zmiany jest cennym skarbem, darem Boskim o niezwykłej wartości, zmuszającym nas do nieustannego dziękowania. Zdolność do zmiany umożliwia nam zbawienie. Istotą skruchy jest zmiana własnego postępowania: kłamca staje się prawdomównym, złodziej- uczciwym, dumny - pokornym, a niemoralnie prowadzący się - czystym. W ten sposób cała moralna struktura osobowości ulega zmianie. Myśli, pragnienia, emocje zostają przemienione i człowiek nie jest już tym, czym był dotąd. Zmiana ta jest tak radykalna, że do jej pojawienia się apostoł Paweł nazywa człowieka „starym człowiekiem”, podczas gdy obecnego zwie „nowym”, „Który wciąż się odnawia ku głębszemu poznaniu (Boga), według obrazu Tego, który go stworzył.”(Kol. 3,10)

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

środa, 12 września 2012

Niezmienność Boga

O, Jezusie Chrystusie, nasz Panie, byłeś nam schronieniem we wszystkich wiekach. Jak króliki uciekają do norek, tak 'my uciekaliśmy pod Twoją obronę; juk ptaki ze swych wędrówek, tak i my zlatywaliśmy się do Twego gniazda pokoju. W naszym małym świecie prym wiodą szansa i zmiana. Lecz w Tobie znajdujemy niezmienność i niewzruszoność. W Tobie odpoczywamy nie nękani obawą czy wątpliwością i bez troski patrzymy w twarz przyszłości. Amen.

Niezmienność należy do łatwiejszych do zrozumienia atrybutów Boga, lecz aby ją podjąć, trzeba narzucić sobie dyscyplinę oddzielania utartych opinii o rzeczach stworzonych od opinii, powstających wtedy, gdy usiłujemy ustalić, co z istoty Boga jesteśmy zdolni zrozumieć. Mówiąc o niezmienności Boga mam na myśli Jego nieuleganie zmianom. Koncepcja Boga, który rośnie i rozwija się, obca jest Biblii. Mnie osobiście niemożliwością wydaje się myślenie o tym, że Bóg w jakikolwiek sposób mógłby odejść od Siebie, zmienić się. A oto dlaczego tak myślę:


Aby zaistniała zmiana jestestwa moralnego, musi ona pójść w jednym z trzech kierunków Może to być zmiana z lepszego na gorsze albo z gorszego na lepsze, lub, jeśli moralność ma pozostać ta sama, musi to być zmiana wewnętrzna: z niedojrzałości w dojrzałość albo z jakiegoś porządku do innego porządku. Powinno być jasne, że Bóg nie może pójść w żadnym z tych kierunków. Jego doskonałość po wsze czasy wyklucza takie zmiany.


Bóg nie może się zmienić na lepsze. Skoro jest doskonale święty, nigdy nie byl mniej święty, niż jest teraz, i nigdy nie może być świętszy niż jest i niż kiedykolwiek był. Tak samo nie może się Bóg zmieniać na gorsze. Niemożliwe jest pogorszenie się jego nieskończenie świętej natury. Sądzę, że nawet myślenie o czymś podobnym jest niemożliwością, gdyż gdybyśmy poszli w tym kierunku, przedmiot naszego myślenia przestałby być Bogiem, a stał się czymś innym i kimś mniejszym niż Bóg. Ten, o kim w ten sposób myślimy, może być wielkim i groźnym Stworzeniem, ale ponieważ jest stworzeniem, nie może być samoistnym Twórcą.


Skoro nie mogą wystąpić zmiany w moralności Boga, nie mogą też one zaistnieć w Nim samym. Istota Boska jest jedyna i unikalna, co oznacza, że Jej jestestwo jest niepowtarzalne i odmienne od wszystkich innych jestestw. Zobaczyliśmy już, że Bóg różni się od swoich stworzeń samoistnością, samowystarczalnością i wiecznością. Dzięki tym atrybutom Bóg jest Bogiem, a nie jakimś stworzeniem. Ten, kto podlega choćby najmniejszym zmianom, nie jest ani samoistny, ani samowystarczalny, ani wieczny - a więc nie jest Bogiem.


Jedynie istota składająca się z części może się zmieniać, jako że zmiana polega na zmianie stosunków między elementami pewnej całości lub na wprowadzeniu do pierwotnego zbioru elementu z zewnątrz. Ponieważ Bóg jest samoistny, nie jest On złożony z części. Nie ma w Nim elementów, które by można było wymieniać. A ponieważ jest samowystarczalny, nic nie może wejść do Jego jestestwa z zewnątrz.


„Cokolwiek składa się z części - powiada Anzelm - nie jest w sumie jednym, jednością, lecz w pewnym sensie mnogością, która jest odmienna od siebie i możliwa do rozłożenia w rzeczywistości i w myślach. Lecz te rzeczy obce są Tobie bardziej niż komukolwiek innemu. Zatem nie ma w Tobie części, Panie, i nie jesteś więcej niż jednością. Dlatego jesteś tak prawdziwie istotą jednostkową, tak tożsamą z samą sobą, że nie ma takiego aspektu, który różniłby się od Ciebie. Sam jesteś jednością niepodzielną dla wszystkich koncepcji”.(Anzelm „Proslogium)


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

wtorek, 11 września 2012

Jego miłość zdolna jest zawrzeć w sobie cały stworzony świat

Boże dary podlegają pewnym ograniczeniom. Są ograniczone, ponieważ są stworzone. Lecz dar życia wiecznego w Jezusie Chrystusie jest nieskończony jak nieskończony jest sam Bóg. Chrześcijanin posiada życie samego Boga i dzieli z Nim Jego nieskończoność. W Bogu jest dość życia i dość czasu dla wszystkich. Normalne życie zawiera się między narodzinami a śmiercią, a potem zanika, lecz życie Boga wraca do Swego początku i nigdy nie ginie. Mieć życie wieczne to znać jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłał.

Łaska Boga także jest nieskończona i człowiek, który zaznał rozdzierającego bólu wywołanego grzechem, wie, że nie o akademickie rozważania tu chodzi. „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”. Obfity grzech jest postrachem dla świata, a obfita łaska jest nadzieją dla ludzkości. Bez względu na to, jak bujnie pleni się będący produktem ograniczonego umysłu i serca grzech, ma on jednak swoje granice. Lecz Bóg tym bardziej umożliwia nam wejście do nieskończoności. Przeciwko naszej chorobie wymierzona jest Boża nieskończona zdolność uzdrawiania.

Chrześcijańskie świadectwo przez wieki powiada: „Tak, bowiem Bóg umiłował świat, że...” Zależy od nas czy zobaczymy tę miłość w świetle Boskiej nieskończoności. Miłość Boga jest niezmierzona. Co więcej: nie zna granic. Nie zna granic, albowiem nie jest rzeczą, lecz aspektem istoty Boskiej. Miłość Boga jest „byciem sobą”, a ponieważ Bóg jest nieskończony, Jego miłość zdolna jest zawrzeć w sobie cały stworzony świat i jeszcze pozostaje miejsce dla 10.000 razy 10.000 innych światów.

Oto jest Bóg, którego wielbimy, Nasz wierny, niezawodny Przyjaciel, Którego miłość jest tak wielka Jak Jego potęga i nie zna miary ani kresu. Oto Jezus, pierwszy i ostatni, Którego Duch zaprowadzi nas bezpiecznie do domu. Będziemy wychwalać Go za wszystko, co minęło, I ufać Mu we wszystkim, co ma nadejść. Joseph Hart

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

poniedziałek, 10 września 2012

Boża nieskończoność należy do nas

Zatem stwierdzenie, że Bóg jest nieskończony, oznacza konstatację, że jest On poza wszelką miarą. Miarami manifestują się rzeczy stworzone. Miara opisuje ograniczenia, niedoskonałości - zatem nie może być stosowana w stosunku do Boga. Waga wyraża siłę ziemskiego przyciągania wywieraną na ciała materialne, długość oznacza rozciągnięcie ich w przestrzeni itp. Znamy też miary płynu, energii, dźwięku, światła oraz ilości. Mówiąc o wielkiej lub małej wierze, wysokiej lub niskiej inteligencji, wielkim lub poślednim talencie, próbujemy mierzyć także cechy abstrakcyjne.

Czyż nie jest oczywiste, że wszystkie te miary nie odnoszą się i nie mogą być stosowane do Boga? Wyrażają bowiem sposób, w jaki my postrzegamy dzieła rąk Boga, lecz nie Jego Samego. On jest ponad tym wszystkim, na zewnątrz tego, poza tym. Miarami możemy ogarnąć góry i ludzi, atomy i gwiazdy, przyciąganie grawitacyjne, energię, ilość czy prędkość, lecz nigdy Boga. Nie możemy mówić o miarach, ilościach, rozmiarach, wagach, a jednocześnie mówić o Bogu, gdyż wszystkie te miary zakładają pewną obcą naturze Boga stopniowalność. Wszystko, czym jest Bóg, jest bez wzrostu, dopełnienia czy rozwoju. Nic w Bogu nie jest mniejsze ani większe, duże ani małe. On jest tym, który jest w Sobie, bez potrzeby określania tego słowami. On jest po prostu Bogiem.

W niezbadanej otchłani Boskiej istoty mogą się kryć atrybuty, o których nic nie wiemy i które dla nas nie mają żadnego znaczenia, podobnie jak atrybuty litości i łaski nie mają znaczenia dla serafinów i cherubinów, które to święte istoty mogą znać owe atrybuty Boga, lecz nie żywić do nich sentymentu jako że same nie grzeszyły, a zatem nie potrzebują Bożej litości i łaski. Być może istnieją też inne aspekty istoty Boskiej, których Bóg nie objawił nawet swym odkupionym i duchowo oświeconym dzieciom. Te utajone aspekty natury Boskiej dotyczą stosunku Boga do samego siebie. Nie mamy powodów, aby usiłować odkryć to, co nie zostało objawione.

„Twoje własne Ja wiecznie napełnia samozapalny płomień, W Tobie są oczyszczone rozkosze nie mające nazw! Bez uwielbienia czcicieli, bez zasłaniania Swych rysów. Boże zawsze jesteś ten sam.” Frederick W. Faber

Boża nieskończoność należy do nas. Stała się nam znana, abyśmy mogli mieć z niej pożytek na wieki wieków. Lecz zastanówmy się, co ona dla nas znaczy poza samym cudem myślenia o niej. Pod każdym względem i więcej, gdy poznajemy lepiej siebie i Boga. Ponieważ Bóg jest nieskończony, wszystko, co z Niego się wywodzi, także jest nieskończone. My, biedni ludzie, stale ulegamy frustracjom z powodu ograniczeń zewnętrznych i wewnętrznych. Dni nasze są policzone i śmigają szybciej od tkackiego czółenka. Życie jest krótką i gorączkową próbą przed koncertem, którego nigdy nie zdążymy dać. Właśnie kiedy nabieramy sprawności, zmuszani jesteśmy odłożyć instrumenty. Po prostu braknie nam czasu, aby pomyśleć, zrealizować i wykorzystać to, w co natura nas wyposażyła.

Wystarczy odwrócić się od naszych ograniczeń i skierować się w stronę Boga, który ich nie ma. W Jego sercu spoczywają wieczne lata. Jego czas nie mija, lecz trwa, a ci, którzy są w Chrystusie, dzielą z Nim całe bogactwo nieograniczonego czasu i bezkresnych lat. Bóg nigdy się nie śpieszy. Nie potrzebuje stawiać oporu ostatecznym terminom. Już samo uświadomienie sobie tych prawd może nas uspokoić i dać odprężenie naszym nerwom. Dla niewierzących w Chrystusa życie jest drapieżną bestią, natomiast przed synami nowego stworzenia, którzy urodzili się na nowo w wierze w Niego, czas jak kot przysiada, mruczy, i liże im ręce. Wróg człowieka naturalnego staje się przyjacielem nowego człowieka, a gwiazdy na swoich orbitach walczą o człowieka, którego Bóg zechce zaszczycić swym wyróżnieniem. Takie nauki możemy wyciągnąć z Boskiej nieskończoności. Lecz to jeszcze nie wszystko.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

niedziela, 9 września 2012

Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi

Pojęcie nieskończoności zakłada brak granic. Oczywiście, że dla ograniczonego człowieka niemożliwością jest pojąć Nieograniczonego Boga. I w tym rozdziale zmuszony jestem myśleć o stopień niżej od tego, co zamierzam napisać, a czytelnik z konieczności myśli o poziom niżej od tego, o czym usiłuje myśleć. „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi!” (Rzym. 11,33)

Przyczynę owej trudności już wcześniej próbowałem wyjaśnić. Polega ona na tym, że usiłujemy dostrzec całkiem nie znaną nam formę, jakże odmienną od tych, które znamy w świecie materii, przestrzeni i czasu. „Tutaj i we wszystkich naszych rozmyślaniach nad właściwościami i substancją Boga - pisze Novacjan - wykraczamy poza zdrową myśl. Również ludzka wymowa nie jest w stanie wykrzesać z siebie mocy odpowiedniej do Boskiej wielkości. Podczas kontemplacji i prób wyrażania majestatu Boga cała nasza elokwencja na nic się nie zdaje, wszelkie wysiłki umysłu są bezowocne. Gdyż Bóg jest większy od umysłu. Jego wielkość nie może być pojęta. Co więcej, gdybyśmy mogli ją zrozumieć, On byłby mniejszy niż umysł ludzki, zdolny do tworzenia pojęć. Bóg jest większy niż wszystkie języki i nic nie jest w stanie Go wyrazić ani odgadnąć wszystkiego, czym On jest. Wszystkie nasze myśli o Nim zawsze będą mniejsze niż On sam, a nasza najdoskonalsza wymowa będzie w porównaniu z Nim trywialna”.(Novacjan „ On the Trinity)

Niestety, słowo „nieskończony” nie zawsze jest używane zgodnie ze swoim właściwym znaczeniem. Często posługujemy się nim nonszalancko dla określenia czegoś dużego lub szczególnie skoncentrowanego, np. gdy mówimy o nieskończonych cierpieniach artysty zawartych w jego obrazach, czy nieskończonej cierpliwości nauczycielki wobec uczniów. Ścisłe znaczenie tego słowa nie odnosi się jednak do rzeczy i istot stworzonych - do niczego poza Bogiem. Dlatego spieranie się o to, czy przestrzeń jest, czy nie jest nieskończona, jest tylko zabawą w słowa. Nieskończoność jest cechą samego tylko Boga. I nikogo ani niczego poza Nim.

Gdy powiadamy, że Bóg jest nieskończony, znaczy to, że dla Niego nie istnieją żadne granice. Bez względu na to, czym jest Bóg i co jest Bogiem, On nie zna granic. I tutaj znów musimy porzucić przyzwyczajenie do powtarzania pewnych utartych zwrotów, takich jak „nieprzebrane bogactwo”, „niewyczerpalna energia” czy „nieograniczone możliwości”, będących przykładami niezrozumienia pewnych pojęć. Jest rzeczą oczywistą, że żadne bogactwo nie jest nieprzebrane, żadna energia nie jest niewyczerpalna ani żadne możliwości nie są nieograniczone, jeśli nie chodzi o bogactwo, energię i możliwości Boga.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

piątek, 7 września 2012

Nieskończoność Boga

O, nasz Niebieski Ojcze! Pozwól nam ujrzeć Twoją chwalę, nawet jeśli musi to być z rozpadliny skały i spod ochrony Twojej przykrywającej ręki. Bez względu na to ile nas to będzie kosztowało - utratę przyjaciół, majątku albo odmierzonych nam dni - pozwól nam poznać Ciebie takim, jaki jesteś, abyśmy mogli wielbić Cię takt jak powinniśmy. Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Świat jest zły, przybliża się koniec czasów, a chwała Boga oddzieliła się od Kościoła niczym ognisty obłok, który uleciał sprzed drzwi świątyni na widok proroka Ezechiela. Bóg Abrahama świadomie pozbawił nas swej obecności, a inny bóg, nie znany naszym ojcom, osiedlił się pośród nas. Sami stworzyliśmy nowego boga. A ponieważ go stworzyliśmy, potrafimy go zrozumieć. A ponieważ go stworzyliśmy, nigdy nie potrafi on nas zadziwiać. Nie może nigdy przygniatać swoją osobą, zaskakiwać, ani wykraczać poza nasz rozum.

Prawdziwy Bóg chwały rzeczywiście niekiedy objawiał się niczym słońce, aby ogrzać i błogosławić ludziom. Ale częściej objawił się, by zdumiewać, niszczyć i oślepiać zanim nas uleczył i przywrócił wzrok na stałe. Bóg naszych ojców pragnie być Bogiem także ich potomków. Musimy Mu tylko w miłości, wierze i pokorze przygotować mieszkanie. Musimy bardzo, ale to bardzo Go chcieć, aby przyszedł do nas i się ujawnił. Czy pozwolimy, aby święty i rozsądny człowiek nas upomniał?

Posłuchaj Anzelmie! Bądź uważny i wsłuchaj się w jego słowa: „Powstań, marny człowieku. Uwolnij się na czas jakiś od zajęć, ucieknij od niepokojących cię myśli. Odłóż na bok przygniatające cię troski i mozolny trud. Na chwilkę, zrób miejsce dla Boga i odpocznij w Nim odrobinę. Wejdź do najgłębszej komnaty swego umysłu. Zamknij w niej bezpiecznie wszystkie myśli o Bogu i te, które ci mogą dopomóc w Jego poszukiwaniu. Przemów teraz, o całe moje serce! Mów teraz do Boga. Powiedz: „Szukam Twojego oblicza. Twego oblicza, Panie, będę szukał” (Anzelm „Proslogium)

Ze wszystkiego, co można pomyśleć lub powiedzieć o Bogu, najtrudniej jest pojąć Jego nieskończoność. Nawet próby jej wyobrażenia wydają się obciążone sprzecznością, gdyż wymagają przedsięwzięcia czegoś, o czym od początku wiemy, że nie jesteśmy w stanie wykonać. A mimo to musimy próbować, gdyż Pismo święte uczy nas, że Bóg jest nieskończony i jeśli zaakceptujemy inne Jego atrybuty, z konieczności musimy zaakceptować także i ten. Nie możemy rezygnować z próby dotarcia do Niego tylko dlatego, że droga jest ciężka, a my nie dysponujemy środkami, które by nam pomogły piąć się. Wyżej widok będzie lepszy, a trzeba odbywać tę podróż nie nogami, lecz sercem. A zatem poszukujmy takich „szczytów myśli i wyżyn umysłu”, jakie Bóg pragnie nam ofiarować, pamiętając, że Pan często daje światło ślepym oczom, szepce dzieciom i karmi ich prawdami, o jakich nie śnili mądrzy i rozsądni. Wtedy ślepy widzi, a głuchy słyszy. Wtedy możemy spodziewać się, że z ciemności wyłonią się skarby, a z tajnych miejsc - ukryte bogactwo.

A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

środa, 5 września 2012

Dlaczego nie dbamy o przyjście Pańskie? cz. 2

Jeśli te głębokie westchnienia tęsknoty nie towarzyszą dzisiejszej nadziei adwentu, musi istnieć jakaś tego przyczyna. A mnie się wydaje, że wiem, jaka ona jest, czy raczej jakie one są. gdyż jest ich cały szereg. Jedną jest po prostu to, że popularna teologia fundamentalistów kładzie nacisk przede wszystkim na użyteczność krzyża zamiast na piękność Tego, który na nim umarł. Doprowadziło to do tego. że stosunek człowieka zbawionego do Chrystusa stał się kontraktowy zamiast osobisty. „Dzieło” Chrystusa podkreślano tak bardzo, aż zasłoniło ono osobę Chrystusa. Pozwolono na to, że Jego ofiara zastępcza zastąpiła Jego identyfikację. To, co On dla mnie uczynił uchodzi za ważniejsze od tego, kim On dla mnie jest. Odkupienie postrzegane jest jak transakcja dokonana przez okienko bankowe, całkowicie pozbawiona zawartości uczuciowej. Aby wieczorem do późna czuwać i oczekiwać z utęsknieniem czyjegoś powrotu, trzeba go miłować, i właśnie to może wytłumaczyć brak dynamizmu w nadziei adwentowej nawet u tych, którzy ciągle jeszcze w nią wierzą.

Inną przyczyną braku prawdziwego wzdychania za przyjściem Chrystusa jest to, iż chrześcijanie czują się tak wygodnie na tym świecie, że niewiele mają chęci, aby go opuszczać. Dla tych przywódców, którzy nadają ton religii i określają jej zawartość i jakość, chrześcijaństwo stało się bowiem ostatnio nadzwyczaj zyskowne. Ulice ze złota nie sprawiają zbytniego wrażenia na tych, którym łatwo przychodzi gromadzić złoto i srebro w służbie dla Pana tu na ziemi. My wszyscy pragniemy zachować sobie nadzieję na niebo jako rodzaj ubezpieczenia na dzień śmierci, dopóki jednak jesteśmy zdrowymi i powodzi nam się znakomicie, to dlaczego mielibyśmy zamieniać znane nam dobra, do których przywykliśmy, na coś, o czym właściwie wiemy bardzo niewiele? Tak rozumuje cielesny umysł, i to tak subtelnie, że z trudem sobie to uświadamiamy.

Ponadto, w naszych czasach religia stała się taką dobrą, wesołą zabawą tutaj, na tym obecnym świecie, po cóż więc ten pośpiech, gdy chodzi o niebo? Przecież chrześcijaństwo, wbrew temu, co niektórzy myśleli, jest tylko inną, wyższą formą uciechy. Całe cierpienie załatwił Chrystus. On przelał wszystkie łzy i niósł wszystkie krzyże, my zaś mamy jedynie cieszyć się dobrodziejstwami Jego złamanego serca w postaci religijnych przyjemności wymodelowanych według tego świata, lecz wykonywanych w imieniu Jezusa. Tak mówią ci sami ludzie, którzy utrzymują, iż wierzą w powtórne przyjście Chrystusa. Historia ujawnia, że czasy cierpienia Kościoła były również czasami jego spoglądania wzwyż. Ucisk powodował zawsze otrzeźwienie ludu Bożego i pobudzał go do wypatrywania i oczekiwania ze wzdychaniem powrotu jego Pana. Nasze obecne zaabsorbowanie tym światem może być przestrogą nadejścia gorzkich dni. Bóg w jakiś sposób oderwie nas od tej ziemi. Jeśli będzie to możliwe - w sposób łagodny, jeśli będzie to konieczne - w sposób gwałtowny. Zależy to od nas.

A.W. Tozer z książki „Radykalny krzyż” cz. II

wtorek, 4 września 2012

Dlaczego nie dbamy o przyjście Pańskie? cz.1

Krótko po zakończeniu drugiej wojny światowej słyszałem pewnego słynnego kaznodzieję z Południa, który powiedział, że boi się. iż panujące wtedy żywe zainteresowanie proroctwami doprowadzi w wyniku do zamarcia błogosławionej nadziei, kiedy wydarzenia udowodnią, że ci pochopni wykładacze proroctw byli w błędzie. Ten człowiek był prorokiem albo przynajmniej wyjątkowo bystrym znawcą natury ludzkiej, stało się bowiem dokładnie to, co przewidywał. Nadzieja na powtórne przyjście Chrystusa jest całkowicie martwa wśród ewangelicznie wierzących.

Nie chcę przez to powiedzieć, że biblijni chrześcijanie odstąpili od nauki o Jego powtórnym przyjściu. W żadnym wypadku. Każdy poinformowany człowiek wie, że nastąpiły pewne poprawki w mniej istotnych szczegółach naszego prorockiego credo, ale ogromna większość ewangelicznych wierzących mocno trzyma się w dalszym ciągu wiary, że Jezus Chrystus powróci kiedyś tu na ziemię osobiście. Ostateczny triumf Chrystusa uważany jest za jedną z niewzruszonych doktryn Pisma Świętego.


To prawda, że w pewnych środowiskach od czasu do czasu przypominane są biblijne proroctwa. W szczególności ma to miejsce wśród chrześcijan pochodzenia żydowskiego, którzy ze zrozumiałych powodów czują się bardziej związani z prorokami Starego Testamentu niż wierzący z pogan. Ich miłość własnego narodu prowadzi ich w sposób naturalny do chwytania się nadziei na nawrócenie i ostateczną odnowę Izraela. Dla wielu z nich przyjście Chrystusa równoznaczne jest z szybkim i szczęśliwym rozwiązaniem „problemu żydowskiego”. Gdy On przyjdzie, zakończą się dla nich długie wieki tułaczki i w tym czasie Bóg „odbuduje „królestwo izraelskie”. Nie możemy pozwolić na to, aby nasza głęboka miłość do naszych żydowskich braci uniemożliwiła nam widzieć polityczne implikacje tego aspektu ich nadziei mesjańskiej. Nie zarzucamy im tego. lecz zwracamy tylko na to uwagę.

Pomiędzy nami jednak, jak już powiedziałem, powrót Chrystusa jako błogosławiona nadzieja jest zupełnie martwy. Prawda dotycząca powtórnego adwentu, jeśli jest dzisiaj gdzieś głoszona, ma przeważnie charakter bądź akademicki, bądź polityczny. Radosnego elementu osobistego całkowicie brak. Gdzież są ci, którzy „Wzdychają, o Chryste, do znaku, wypełnienia Twojej obietnicy, omdlewają wypatrując przyjścia Twoich płomiennych stóp?”

Głębokie pragnienie zobaczenia Chrystusa, które paliło się w piersiach pierwszych chrześcijan, wydaje się być wypalone do cna. Wszystko. co nam pozostało, to tylko popioły. Właśnie dokładnie to – „wzdychanie” i „omdlewanie” jest tym. co odróżnia nadzieję osobistą od teologicznej. Sama znajomość poprawnej doktryny jest nędzną namiastką za Chrystusa, a orientowanie się w eschatologii nowotestamentowej nigdy nie zastąpi wznieconego przez miłość pragnienia oglądania Jego twarzy.

A.W. Tozer z książki „Radykalny krzyż” cz. II

poniedziałek, 3 września 2012

Możemy spokojnie czekać

Mówi się, że świat idzie naprzód i czasy zmieniają się. I ten frazes albo jakiś inny podobny do niego i równie niedorzeczny ma usprawiedliwiać zwyczaj odrzucania wszystkiego, co stare, a chwytania się wszystkiego, co nowe, przy czym wygląda na to, że nikt nie jest skłonny powstrzymać się, aby rozważyć, że często jedyną wadą tego pierwszego jest to, że jest to stare, a jedyną zaletą tego nowego to, że jest nowe.

O jednej rzeczy ciągle się zapomina: świat idzie naprzód i czasy się zmieniają, lecz ludzie pozostają stale jednakowi. Jak wahadło pozostaje utwierdzone u góry, kiedy wychyla się na przemian w jedną i drugą stronę, tak i ludzkość pozostaje w zasadzie niezmieniona, chociaż porusza się po swoim ograniczonym łuku. Ludzie są ciągle jednakowi, chociaż zmieniają się jak fasony strojów kobiecych. Wystarczy trochę poczekać, a powróci to, co było modne kilka lat temu, przy czym ta ,,nowa moda” będzie witana tak entuzjastycznie, jakby nigdy jeszcze o niej nie słyszano.

Nikt odpowiedzialny nie zaprzeczy, że niektóre zmiany, do jakich doszło na przestrzeni lat, były korzystne i mogą być uważane za przejawy postępu, aczkolwiek nasi przywódcy nie określili zbyt jasno, do czego właściwie powinniśmy zmierzać. Jest bardzo trudno wykazać, że zbliżamy się do celu, jeśli nie wiemy, co jest tym celem, ani gdzie on się znajduje, lub czy on w ogóle istnieje.

Dla chrześcijanina ukształtowanego tak, że obserwuje życie z góry i ocenia wszystko w świetle wartości nieprzemijających, ta nowoczesna gorączkowa gonitwa za najnowszymi wynalazkami i ostatnimi wydarzeniami jest czymś bezsensownym. Porównaniem, jakie się w tym momencie nasuwa, jest śmiertelnie poważny i fanatycznie zdeterminowany jamnik, pędzący bez wytchnienia za swoim własnym ogonem, którego w dodatku nie posiada, gdyż został on wcześniej usunięty. Dodajcie wielką liczbę innych jamników, podziwianych i poważanych, piszących książki celem udowodnienia, że te daremne działania szczeniaków są postępem, a będziecie mieli ten właściwy obraz.

Chrześcijan często oskarżano o to, że są reakcjonistami, ponieważ nie byli w stanie przejawić żadnego entuzjazmu w stosunku do czyjegoś najnowszego pomysłu, mającego doprowadzić do tysiącletniej ery dobrobytu. Nie chcą oni dotrzymywać kroku ani galopować w różnych kierunkach, jak tylko jakiś spóźniony patron takiego wątpliwego „postępu” wygłosi swoje orędzie, natomiast świat nie może im tego wybaczyć.
 
Otóż nie można się temu dziwić. Prawdziwy chrześcijanin jest niewątpliwie istotą szczególną. Odczuwa najgłębszą miłość do kogoś, kogonigdy nie widział, codziennie rozmawia poufale z kimś, kogo nie może zobaczyć, spodziewa się pójścia do nieba dzięki zasługom kogoś innego opróżnia się, aby zostać napełnionym, wyznaje swoje niesprawiedliwe czyny, aby zostać uznany za sprawiedliwego, uniża się, by. zostać wywyższony, jest najmocniejszy, kiedy jest najsłabszy, najbogatszy, gdy jest najuboższy, i najszczęśliwszy, kiedy czuje się najgorzej... Umiera, aby móc żyć, wyrzeka się. aby posiąść, oddaje, aby zatrzymać, widzi to, co niewidzialne, słyszy to. co niesłyszalne i poznaje to, co przewyższa wszelkie poznanie. A przy tym cały czas zadziwia krytyków swoją niewiarygodną praktycznością: jego gospodarstwo jest najbardziej produktywne, jego interes najbardziej prosperujący, jego zaradność szeroko znana w sąsiedztwie.

Człowiek, który spotkał się z Bogiem, nie poszukuje - on znalazł. On nie wypatruje światła - światło oświeca go pełnym blaskiem. Jego pewność może wydawać się rezultatem fanatyzmu, ale ufność, jaką posiada, pochodzi z faktów, które zna z własnego doświadczenia. Jego religia nie jest czymś zasłyszanym, czymś z drugiej ręki, nie jest on kopią ani odbitką z powielacza - - jest oryginałem, który wyszedł z rąk Ducha Świętego.

Nie opisujemy tu jakiegoś nadzwyczajnego świętego, lecz tylko prawdziwego chrześcijanina, dalekiego od doskonałości i potrzebującego jeszcze wiele się uczyć, ale jego znajomość Boga z pierwszej ręki pozwala mu uniknąć tego nerwowego szamotania się. w którym pogrążony jest świat, a które popularnie zachwalane jest jako postęp.

Niewątpliwie słyszeć jeszcze będziemy przenikliwe gwizdki i widzieć niejeden pochód maszerujący na rzecz czterech swobód lub powszechnego braterstwa ludzkości, albo atomowego wieku postępu czy czegoś w tym rodzaju, i będzie się od nas oczekiwać, że wyrównamy z tym marszem nasz krok. Bądźmy rozważni! My oczekujemy na dźwięk trąby, która wezwie nas z tego harmidru i uruchomi ciąg wydarzeń, których rezultatem będzie w końcu nowe niebo i nowa ziemia. Możemy pozwolić sobie na to, by spokojnie czekać.

A.W. Tozer z książki „Radykalny krzyż” cz. II