środa, 31 października 2012

Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska

Stary Testament faktycznie jest księgą prawa, lecz nie tylko prawa. Przed potopem Noe „znalazł łaskę w oczach Pana”. (1 Mojż. 6:8)  Po nadaniu praw, Bóg rzekł do Mojżesza: „Jestem ci łaskawy”. (II Mojż. 33:17)  I jakże mogło być inaczej? Bóg zawsze będzie sobą, a łaska jest jednym z Jego atrybutów. Bóg nie może ukryć Swej łaski, jak słońce nie może ukryć swego blasku. Człowiek może uciec przed światłem słonecznym do mrocznych i zapleśniałych jaskiń, lecz nie potrafi słońca zagasić. Podobnie człowiek może wzgardzić łaską Bożą, lecz nie może jej zgasić.
 
Gdyby czasy starotestamentowe znały jedynie surowe, nieugięte prawo, starożytny świat byłby znacznie mniej radosny niż to wynika z ksiąg tamtego okresu. Bez łaski nie mógłby istnieć przyjaciel Boga Abraham, ani człowiek wedle serca Bożego Dawid, ani Samuel, ani Izajasz, ani Daniel; List do Hebrajczyków 11 - ten memoriał ku uczczeniu bohaterów wiary - pozostawałby mroczną pustynią. W czasach Starego Testamentu łaska czyniła świętość tak samo możliwą, jak dzisiaj.

Nikt nie został inaczej zbawiony, jak przez łaskę - od Abla do czasów współczesnych. Skoro ludzie zostali wygnani z ogrodu Eden, nikt nie wrócił do łask Bożych w inny sposób, jak za sprawą bezinteresownej dobroci Boga. A jeśli łaska przychodziła do człowieka, to działo się tak zawsze przez Jezusa Chrystusa. Łaska faktycznie przyszła przez Chrystusa, lecz aby zacząć działać nie czekała na Jego narodziny w żłobie ani na Jego śmierć na krzyżu. Chrystus jest Barankiem ofiarnym od początków świata. Przyjaźń człowieka z Bogiem została przywrócona przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Już w najdawniejszych czasach ludzie wyczekiwali Chrystusowego odkupienia. Później przypatrywali mu się wielekroć - lecz zawsze działo się tak i dzieje za sprawą łaski, przez wiarę.

Musimy pamiętać o tym, że łaska Boża jest nieskończona i wiekuista. Nie miała początku, a więc nie może mieć i końca. Jako atrybut Boga jest ona tak nieograniczona jak nieskończoność. Zamiast natężać umysł, aby to pojąć w formie prawdy teologicznej, lepiej i prościej jest porównać Bożą łaskę z naszymi potrzebami. My nie możemy znać bezmiaru i potworności naszych grzechów, zresztą nie jest to nam potrzebne. To, co możemy wiedzieć to to, że „gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”.„Wzmożenie się” grzechu, to najgorsze i najwięcej co moglibyśmy i możemy robić. Słowa „wzmógł się” określają zakres naszych ograniczonych możliwości. Mimo iż czujemy, że nasza niegodziwość wznosi się nad nami jak góra, ma ona jednak pewne granice - jest wielka, wysoka i ciężka tylko w wyznaczonych jej granicach. Lecz któż jest w stanie określić nieograniczoną łaskę Boga? Łaska Boża „jeszcze obficiej” zanurza nasze myśli w nieskończoności i je podważa. Dzięki należy składać Bogu za Jego mnożącą się łaskę.

My, którzy odczuwamy wyobcowanie ze wspólnoty z Bogiem, możemy teraz unieść opadłe ze zniechęcenia głowy i spojrzeć w górę. Przez chwalebną śmierć Chrystusa, nasza banicja została odkupiona. Możemy powrócić jak syn marnotrawny i jak on być przyjęci. Nie będzie już płonącego miecza, gdy zbliżymy się do ogrodu naszego domu przed upadkiem, a dozorcy drzewa życia nie zatrzymają zbliżającego się syna łaski.

„O, powróć już, wędrowcze, powróć. Poszukaj oblicza Ojca. Płonące w Tobie nowe pragnienia Zostały rozżarzone przez Jego łaskę. O, powróć już, wędrowcze, powróć, I obetrzyj spływającą łzę. Twój Ojciec woła cię - nie biadol dłużej. Jego miłość zaprasza cię do Siebie.”  William Benco Collyer


A.W. Tozer z książki „Poznanie Świętego”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz