(…) Bóg stworzył życie. Bóg nie jest jak
rozkapryszony artystą, który rozczarowany swoim dziełem porzuca je. Wszelkie
życie jest w Bogu i z Boga. Z Niego wypływa i do Niego na nowo powraca:
niepodzielne morze, którego On sam jest źródłem. To odwieczne życie, które było
u Ojca, stało się udziałem wierzących ludzi. To życie nie jest tylko darem
Boga, lecz jest Nim samym. Odkupienie to nie jakieś dziwne Boże dzieło, które
miało w jednej chwili zmienić kierunek historii. Odkupienie to ciąg dalszy tego
samego dzieła, ale dokonanego na nowym terenie, ziemi ludzkich tragedii.
Odrodzenie wierzącej duszy jest po prostu uwieńczeniem wszystkich dzieł Boga
dokonanych od momentu stworzenia. Trudno jest nie zauważyć paraleli pomiędzy aktem
stwórczym, opisanym w Starym Testamencie, a odrodzeniem przedstawionym w Nowym.
Co może lepiej oddać opis stanu zgubionej duszy niż słowa: „bezład i pustkowie”?
Czy można doskonalej wyrazić wielką tęsknotę Bożego serca za zgubioną duszą
ludzką niż słowami: „Duch Boży unosił się nad wodami”? Czy do pogrążonej w
grzechu duszy ludzkiej mogłoby dotrzeć światło, gdyby Bóg nie powiedział:
„Niechaj się stanie światłość”? Na Jego słowo rozpala się światłość i zgubiony
człowiek powstaje, aby pić życie wieczne i iść za Światłością świata. Porządek
i owocowanie były następstwem stworzenia. Tak samo jest z ludzkim
doświadczeniem: porządek moralny i duchowe owocowanie są skutkiem aktu
odrodzenia. Wiemy, że Bóg jest wciąż Ten sam i że Jego lata nigdy się nie
skończą. On będzie działał zawsze w zgodzie ze sobą, gdziekolwiek by działał i
czymkolwiek ta praca by nie była.
(…) Niech radują się ci, którzy dzisiaj
doświadczyli Boga, gdyż to w Nim mają to wszystko, co mieli Abraham, Dawid i
św. Paweł. Nawet sami aniołowie, stojący przed tronem Bożym, nie mogą mieć więcej
niż my, gdyż nie mogą oni mieć niczego więcej nad Boga i nie mogą chcieć też
niczego poza Nim. A wszystko to, kim On jest i wszystko to, co On uczynił,
istnieje dla nas i dla wszystkich mających udział we wspólnym zbawieniu. Mając
pełną świadomość własnej winy możemy jednak zająć miejsce przeznaczone dla nas
dzięki Bożej miłości. Najuboższy i najsłabszy spośród nas może, nie obrażając
tym Boga, uważać za swoje wszystkie Jego bogactwa darowane nam dzięki Jego
miłosierdziu. Mamy wszelkie prawa, aby to wszystko uznać za swoją własność,
wiedząc, że nieskończony Bóg udziela całego Siebie każdemu ze Swoich dzieci. On
nie rozdaje Siebie po kawałku, lecz każdy z nas otrzymuje Jego pełnię tak
całkowicie, jakby poza nim już nikogo nie było.
Gdy przestajemy być ogólnikowi w naszych modlitwach,
gdy przestajemy w naszej pseudopokorze i niewierze ukrywać się za słowami, a
stajemy się konkretni i osobiści i właśnie tacy przychodzimy do Boga, wtedy
różnica jest natychmiast widoczna. Wówczas nie będziemy się bać słówka „ja”,
lecz wraz ze wszystkimi przyjaciółmi Boga odniesiemy je do tego Jedynego, który
nam je dał. Wtedy też każdy z nas przyjmie do siebie Osobę i dzieło
Trójjedynego Boga. Zobaczymy też, że każde Boże dzieło powstało z myślą o
naszym „ja”. Wtedy zaśpiewamy: To dla mnie okryłeś się światłem jak szatą i
rozciągnąłeś niebiosa jak zasłonę i dla mnie założyłeś fundamenty ziemi. To dla
mnie kazałeś księżycowi wyznaczać pory roku, a słońce zna swoje zachody. To dla
mnie uczyniłeś wszystkie żywe stworzenia na ziemi według swego rodzaju i dla mnie
każde zioło przynosi swoje nasienie, a każde drzewo rodzi swój owoc. Dla mnie
prorocy pisali i dla mnie śpiewali psalmiści. Święci mężowie poruszeni Duchem
Świętym dla mnie przemawiali. Chrystus umarł dla mnie, a odkupieńcze dary
płynące z Jego śmierci, trwają na wieki dzięki cudowi Jego obecnego życia i są skuteczne
tak samo dzisiaj, jak były skuteczne tego dnia, gdy pochylił głowę i oddał
ducha. A kiedy powstał z martwych trzeciego dnia również to dla mnie uczynił.
Wylewając Ducha Świętego na uczniów zrobił to, aby we mnie dokonać tego dzieła,
które już wcześniej - o poranku stworzenia - dla mnie rozpoczął.
Boży podbój - Odwieczne trwanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz