A.W. TOZER
"Przebudzenie zamiast rutyny
Zwycięstwo nad duchową stagnacją"
Rozdział 2
Błędy w myśleniu
W
Swej miłości i dobroci Bóg często posyła Mojżesza, Jozuego lub Izajasza, czy
też w późniejszych czasach Lutra bądź
Wesley'a, by pokazać, że Boże dzieło nie rozwija się. Nadeszły złe czasy dla
Królestwa Bożego, a będzie jeszcze gorzej. Ogólną tendencją jest popadanie w
rutynę, a my przecież musimy się z niej wyzwolić. Nadszedł czas, by powstać i
opuścić to miejsce, ponieważ Boża wola jest tak rozległa jak ziemia, którą dał
Izraelitom - „Wyruszcie więc i idźcie
w stronę gór Amorejczyków i do wszystkich ich sąsiadów w Araba, na pogórzu i na
nizinie, w Negebie i na wybrzeżu morza, do ziemi Kananejczyków i Libanu, aż do
wielkiej rzeki, rzeki Eufratu.” ( 5 Moj. 1,7 )
Kiedy
Bóg posyła jakiegoś kaznodzieję do zgromadzenia z takim właśnie przesłaniem, a
ludzie ci są w połowie gotowi, by usłuchać go, najprawdopodobniej powiedzą do
siebie: „myślę, że pastor ma tutaj rację. Popadliśmy w rutynę, prawda? Nie ma
sensu z tym walczyć. Myślę, że trzeba coś zrobić.” I zapewne w 99.99 procentach
przypadków przepisanym lekarstwem będzie: „spotkajmy się, zjedzmy coś razem.
Wiem, że popadliśmy w rutynę, ale przecież tak rzadko się widujemy. Powinniśmy
się lepiej poznać, więc spotkajmy się i zjedzmy coś wspólnie.” Oczywiście nie
mam nic przeciwko przebywaniu razem, ale to nie jest rozwiązanie naszego
problemu.
Zamiast
wspólnego posiłku, ktoś może zaproponować: „zaplanujmy jakiś wspólny wyjazd” To
kolejny sposób, w jaki my protestanci, leczymy wszystkie rany Joba, cały trąd i
wszystkie nasze bolączki. Albo się spotykamy, by przejeść problem, albo od
niego uciekamy na wspólne wyjazdy.
Kolejna
osoba może powiedzieć: „spotkajmy się i zróbmy coś religijnego. Kościół jest w
kiepskiej formie. Morale słabnie i wiele rzeczy nie wygląda zbyt dobrze. Kręcimy
się w kółko. Spotkajmy się i zróbmy coś z tym wspólnie.” Tak mówi aktywista.