Człowiek nie zbiera winnych gron z cierni ani też fig z ostów. Rodzaj
owocu jest zdeterminowany rodzajem drzewa, a owoc życia tym jakie to
życie jest. To czym człowiek jest zainteresowany aż do punktu absorpcji
zarówno decyduje jak i objawia jakiego rodzaju jest to człowiek; a
rodzaj człowieka poprzez tajemne prawa duszy decyduje jakiego rodzaju
owoce on wydaje. Problem polega na tym, że często nie jesteśmy w stanie
odkryć prawdyo naszych owocach dopóki nie jest za późno.
Abyśmy
byli realistyczni w naszym Chrześcijańskim życiu, nie wolno nam
lekceważyć przeogromnej mocy sympatii. Przez sympatię rozumiem przemożny
pociąg, który pewne osoby i rzeczy ku nam mają. Człowiecze serce jest
skrajnie czułe i równocześnie zdolne zawiązywać wewnętrzne relacje z
rzeczami odsuniętymi od nas czy wręcz zakazanymi.
Tak
jak igłą kompasu rządzi nieprzeparty pociąg do Północnego Bieguna tak i
ludzkie serce potrafi pozostać wierne swej miłości bez względu na
dzielące je od swego ukochanego mile i lata. Czym jest ów przedmiot
miłości może być poznane poprzez obserwowanie w jakim kierunku nasze
myśli biegną kiedy uwolnią się wreszcie z mozołu pracy czy nauki. O czym
myślimy w każdej wolnej chwili? Dokąd powraca nasza wyobraźnia znów i
znów?
Kiedy
uczciwie odpowiemy na wszystkie te pytania, poznamy kim jesteśmy; a
kiedy odkryjemy już ową prawdę o sobie możemy wnioskować jakie owoce
wydamy. Jednym
z najbardziej wyświechtanych zdań wypowiadanych przez ewangelistów jest
stwierdzenie, że prawdziwa wartość członka kościoła jest objawiana jego
życiem w poniedziałek raczej niż w niedzielę. Kryje się w tej
konstatacji ogromna przestrzeń pragmatycznej prawdy i pozostaje sobie
jedynie pobożnie życzyć abyśmy napominając innych pamiętali sami o tym,
by żyć przez cały tydzień w atmosferze świętości w którą tak bardzo
pragniemy wkroczyć w Dniu Pana.
Napisane jest o Mojżeszu, że "(...) szedł przed (...). oblicze Pana, by z
nim rozmawiać (...) a gdy wyszedł, mówił do synów izraelskich (...)" (2
Moj. 34:34). Jest to biblijna norma, od której my odeszliśmy ku własnej
zgubie i okaleczeniu na wieki dusz człowieczych. Żaden człowiek nie ma
moralnego prawa stanąć przed innymi ludźmi jeśli wprzód nie spędził
wieleczasu przed obliczem Pana. Żaden człowiek nie ma prawa mówić
ludziom o Bogu jeśli wprzód nie rozmawiał z Nim o ludziach. Prorok Boży
zaś, powinien spędzać więcej czasu w odosobnieniu modląc się aniżeli w
publicznych miejscach głosząc Jego Słowo. Tak
jak nie ośmielamy się lekceważyć mocy ludzkiego serca do zawiązywania
więzi, tak i nie ośmielamy się ignorować ważności duchowego nastroju.
Nastrój jest pogodą umysłu.
Jest
on wewnętrznym klimatem i musi być korzystny dla duchowych łask ponieważ
inaczej nie pojawią się one nigdy w naszych duszach. Chrześcijanin,
który dopuszcza by dzień za dniem w jego sercu dominował chłodny klimat
nie powinien się spodziewać żadnych w innych gron kiedy staje przed
swoją klasą szkółki niedzielnej, chórem czy zgromadzeniem w niedzielny
poranek. Jedna
jaskółka nie czyni wiosny ani też jeden upalny dzień nie czyni lata.
Podobnie i kilka minut gorączkowej modlitwy tuż przed nabożeństwem nie
zrodzi świeżych pąków ani też nie sprawi, że ugór pokryje się kwiatami.
Pole musi być długo nasączane słonecznym światłem zanim zrodzi swoje
skarby. Serce Chrześcijanina musi być długo nasączane modlitwą zanim
duchowe owoce zaczną wreszcie rosnąć. Tak jak pole musiało uczyć się żyć
w zażyłości i przyjaźni z deszczem i słońcem tak i Chrześcijanin musi
uczyć się żyć z Bogiem. Nie jesteśmy w stanie nadrobić w krótkim czasie
długiego okresu zaniedbywania Boga i rzeczy duchowych.
Boże
dzieci żyją prawami tak przychylnymi i tak surowymi jak te, które rządzą
naturą. Łaska działa w tych prawach ale nigdy nie stoi w sprzeczności z
nimi. Wydamy owoc podług naszego rodzaju i nawet wszystkie nasze pełne
przerażenia modlitwy temu nie zapobiegną. Aby czynić święte dzieła
musimy być święci każdego dnia i we wszystkie dni jakie Pan w swej
łaskawości podaruje nam na tym ziemskim padole.
źródło: Radio Pielgrzym; Czytelnia Chrześcijanina