środa, 21 marca 2012

Głodne owce spoglądają do góry i nie są nakarmione

Nieustannie głoszą Słowo Boże wierzącym, którzy wewnątrz odczuwają pragnienie, jakiego ich służba nie zaspokaja Wierzę, że to, co mówią, wynika z miłości, lecz muszę przyznać, że naszym kaznodziejom rzeczywiście czegoś brak. Milton wypowiedział kiedyś cierpkie zdanie, które doskonale pasuje zarówno do naszych czasów jak i do okresu jego życia. Brzmi ono: "Głodne owce spoglądają do góry i nie są nakarmione". Jest to poważna rzecz i niemały skandal w Królestwie, skoro Boże dzieci siedzą przy stole Ojca i są głodne. Również sprawdzają się słowa Wesley'a: "Prawowierność lub słuszne poglądy w najlepszym wypadku są znikomą częścią religii. Choć prawidłowy sposób życia nie może istnieć bez prawidłowych poglądów, to jednak można mieć prawidłowe poglądy bez prawidłowego życia. Można mieć właściwe zdanie o Bogu, nie mając ani miłości do Niego, ani też prawidłowego sposobu życia. Szatan jest tego dowodem".

Dzisiaj, dzięki naszym aktywnym towarzystwom biblijnym i wielu innym skutecznie działającym organizacjom zajmującym się rozpowszechnianiem Słowa Bożego, bardzo wielu ludzi ma "prawidłowe poglądy". Prawdopodobnie jest ich więcej, niż kiedykolwiek w historii Kościoła. Jednak ciekaw jestem, czy prawdziwe duchowe uwielbienie przechodziło kiedykolwiek taki kryzys, jak obecnie. W większej części Kościoła sztuka uwielbiania całkowicie zanikła, a w jej miejsce pojawiła się dziwna i nieznana rzecz określana słowem "program". Zapożyczono to słowo ze sceny i z fałszywą mądrością zastosowano w publicznym usługiwaniu i przyjęto wśród nas jako uwielbienie.

Prawidłowe wyjaśnianie Biblii w Kościele Żywego Boga jest niezbędną koniecznością. Bez tego żaden kościół nie może się nim stać w ścisłym znaczeniu tego słowa. Ale wyjaśnienie może zostać tak przedstawione, że słuchający pozbawieni zostaną jakiegokolwiek prawdziwego pokarmu duchowego. Dzieje się tak dlatego, że nie same słowa karmią duszę, ale Bóg osobiście, i dopóki słuchający ich nie odnajdą Boga w osobistym przeżyciu, nie staną się lepsi przez samo słuchanie prawdy. Biblia nie jest celem samym w sobie, ale narzędziem do prowadzenia ludzi do intymnego i dającego zadowolenie poznania Boga po to, aby mogli wejść w Niego, by mogli rozkoszować się Jego obecnością, by zakosztowali i poznali w głębi swych serc, słodyczy samego Boga.

Książka ta jest skromną próbą pomocy głodnym dzieciom Bożym w odnalezieniu Boga. Nic z tego, co tu przedstawiam, nie jest nowe, z wyjątkiem może tego, że jest to odkrycie dokonane przez moje własne serce. Odkrycie wspaniałych duchowych prawd. Byli już inni przede mną, którzy zagłębiali się bardziej niż ja w tych świętych tajemnicach. A choć mój ogień nie jest zbyt duży, niemniej jednak jest prawdziwy. I być może znajdą się tacy, których świece zapalą się od mego płomienia.

A. W. Tozer Chicago, III., 16 czerwca 1948 r.
z książki Szukanie Boga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz