środa, 2 stycznia 2013

A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą.

Biblijne opisy życia ludzi chodzących z Bogiem zgodnie poświadczają, że dopóki Pan całkowicie nie zawładnie człowiekiem, dopóty nie może być on w pełni błogosławiony. Miara błogosławieństwa, którym cieszy się człowiek, dokładnie zależy od miary Bożego zwycięstwa w nim. To chrześcijańskie wyznanie wiary pozostaje w naszych zarozumiałych czasach powszechnie zaniedbywane i nie rozumiane przez wielu wierzących. Jednak w nim właśnie ukryta jest ważna dla nas wszystkich prawda. Księga Rodzaju dobrze ilustruje jej duchową zasadę.

Jakub był podstępnym oszustem, a jego postępowanie doprowadziło go prawie do klęski. Przez dwie trzecie swojego życia nosił w sobie swoistą hardość i nieugiętość. Ani wspaniała wizja na pustkowiu, ani długie gorzkie doświadczenia w Haranie nie były w stanie przełamać tej niebezpiecznej siły. Lecz stojąc podczas zachodu słońca nad potokiem Jabbok bystry i inteligentny mistrz psychologii stosowanej dostał twardą szkołę. Obraz, jaki sobą przedstawiał, nie wzbudzał podziwu. Jako osoba był niczym gliniane naczynie, które już podczas obróbki zastygło w rękach garncarza. Jego szansą była jego klęska. Nie wiedział o tym o zachodzie słońca, ale dowiedział się, zanim słońce wzeszło. Całą noc spędził sprzeciwiając się Bogu, aż Bóg w Swojej dobroci poraził jego staw biodrowy i tak go pokonał. Dopiero po doświadczeniu upokarzającej klęski Jakub zaczął odczuwać radość z uwolnienia od złej mocy tkwiącej w nim oraz rozkosz z Bożego zawładnięcia jego osobą. Potem głośno prosił o błogosławieństwo, będąc zdecydowany błagać tak długo, aż otrzyma je. To była długa walka. Dla Boga jednak (z przyczyn znanych tylko Jemu) Jakub wart był tego wysiłku. Teraz widzimy go jako innego człowieka. Uparty i samowolny buntownik zamienił się w cichego i pełnego godności przyjaciela Boga. Rzeczywiście zwyciężył, lecz przez słabość, a nie moc.

Tylko ten, kto został pokonany, zna smak prawdziwego błogosławieństwa. Jest to zdrowa i wiarygodna filozofia, co wykazało życie. Nie musimy na ślepo przyjmować tej prawdy. Jej dowody znajdują się w zasięgu ręki. Jesteśmy istotami stworzonymi, a więc pochodzimy skądś, nie mamy w sobie źródła życia. Aby móc żyć, musimy być całkowicie i nieustannie zależni od Boga, który jest Źródłem i Fontanną istnienia. Tylko wtedy, gdy będziemy zupełnie na Nim polegać, urzeczywistni się cały potencjał naszej natury. Z dala od Niego jesteśmy tylko w połowie ludźmi, zniekształconymi i oszpeconymi członkami szlachetnej rasy, stworzonej dawno temu w celu odzwierciedlania obrazu Boga.

Już dawno temu Bóg oznajmił, że On wyznacza kres każdemu ciału. Minęły lata i wyrok nie został złagodzony. „A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą; Dążność ciała wroga jest Bogu, nie podporządkowuje się bowiem Prawu Bożemu, ani nawet nie jest do tego zdolna; Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci.” (Rzym 8:8) Tymi słowami Bóg potwierdził dawny wyrok potępienia. Czy się na to zgadzamy, czy nie, śmierć ciąży nad nami. Mądrość, polegająca na złożeniu ufności w Tym, który wzbudza z martwych, może zbawić nas od tej śmierci. Bo czyż odważymy się zaufać czemuś tak przelotnemu i krótkotrwałemu jak ludzkie życie?

(…) Dlaczego więc  pokładamy ufność w rzeczach, które przemijają, stajemy się w ten sposób ofiarami czasu i głupcami podążającymi za nowością? Kto zatruł nasz kielich i zamienił nas w buntowników? To stary wąż, diabeł, to on na samym początku omamił nas wizją niezależności, wizją, która w świetle następstw jest i głęboko komiczna, i niezwykle tragiczna. Nasz wróg zapewne głośno się teraz śmieje z naszej próżności, która doprowadziła nas do zmierzenia swoich sił z Wszechmogącym. Jest to cyniczna komedia wszechczasów i tragedia naznaczona łzami i smutkiem na każdym grobie.

Nawet niewielka znajomość własnego serca zmusiłaby nas do stwierdzenia, że nadzieja nie mieszka w nas. Jedno spojrzenie wokół powinno nam dowieść, że pomoc nie przyjdzie z zewnątrz. Sama natura pouczy nas, że bez Boga jesteśmy tylko sierotami stworzenia, bezpańskimi podrzutkami, zagubionymi wśród wielkich przestrzeni, wciągniętymi w wir potęg niemożliwych do ogarnięcia. Przez całą historię świata słychać ryk tej nieogarnionej i ślepej mocy, która pozostawia po sobie ślady na każdym pokoleniu, mieście i cywilizacji. Ziemia, nasz tymczasowy dom, może nam na koniec zaoferować jedynie grób. Nie mamy tutaj nic bezpiecznego lub miłego. W Panu jest miłosierdzie, ale w świecie go nie ma, gdyż natura i życie prą naprzód, nieświadome dobra i zła, nieświadome ludzkiego smutku i bólu.

Boży podbój - Zwycięstwo przez klęskę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz