piątek, 1 marca 2013

Bunt przeciw tyranii umysłu

Potem nadszedł bunt. Umysł ludzki może znosić tekstualizm tylko dopóty, dopóki prawdziwie nie zapragnie odnaleźć drogi wyjścia. Tak więc. spokojnie i niemal bez świadomości rodzącego się buntu, masy poddane fundamentalizmowi zaczęły protestować, nie przeciw nauczaniu Biblii, lecz przeciw tyranii umysłowej uczonych w Piśmie. Z determinacją tonących walczyli o dostęp do powietrza, na oślep torowali sobie drogę do większej swobody myśli i do pełnego zaspokojenia, którego domagała się ich natura, a którego odmawiali im ich nauczyciele.

W rezultacie w ostatnim ćwierćwieczu nastąpił religijny upadek nie dający się porównać z niczym innym, jak tylko z tym okresem, kiedy Izrael czcił złotego cielca. O nas, chrześcijanach biblijnych, można słusznie powiedzieć, że „zasiedliśmy, aby jeść i pić, i powstaliśmy, aby się bawić”. Linia dzieląca Kościół od świata prawie zupełnie się zatarła. Grzechy zepsutego świata, z wyjątkiem kilku, bardziej rażących, są obecnie akceptowane i skwapliwie powtarzane przez szokujący wprost procent rzekomo „narodzonych na nowo” chrześcijan. Młodzi chrześcijanie wzorują się na najgorszych ludziach tego świata. Starają się do nich maksymalnie upodobnić. Przywódcy religijni natomiast przyswoili sobie metody speców od reklamy: przechwałki, wabienie i bezwstydna przesada stały się teraz normalnymi sposobami pracy kościelnej. Wytworzył się klimat moralny pochodzący nie z Nowego Testamentu, lecz raczej z Brodway'u lub Hollywoodu. Chrześcijanie przestali być przykładem, sami zaczęli się wzorować, a ich wzorem stał się świat. Święta wiara naszych ojców stała się, w wielu przypadkach, formą widowiska. Zatrważający jest fakt, że wszystko to przeniknęło do mas wierzących z góry, od nauczycieli.


Proces uświęcenia, który rozpoczął się wczasach Nowego Testamentu teraz został skutecznie wyciszony. Radykalne elementy świadectwa i życia, które niegdyś spowodowały nienawiść świata do uczniów Pańskich, zniknęły z dzisiejszego chrześcijaństwa. Chrześcijanie byli kiedyś rewolucjonistami moralnymi a nie politycznymi. Lecz my zatraciliśmy ten rewolucyjny charakter. Nie jest już niebezpiecznie być chrześcijaninem i to nic nie kosztuje. Łaska stała się nie tyle wolna, co tania. Jesteśmy dzisiaj zajęci przekonywaniem całego świata, że można doświadczać wszystkich korzyści płynących z Ewangelii bez wprowadzania niewygodnych zmian do swego dotychczasowego trybu życia. Oferujemy „wszystko to i Niebo na dodatek”.


Taki obraz współczesnego chrześcijaństwa, choć nie zawsze słuszny, jest jednak prawdziwy w przypadku zdecydowanej większości współczesnych chrześcijan. Z tej przyczyny bezowocne są wysiłki dużych grup wierzących, którzy spędzają długie godziny, błagając Boga, by zesłał ożywienie. Jeśli nie jesteśmy gotowi wprowadzić zmiany, to równie dobrze możemy przestać się modlić. Jeżeli modlący się nie mają intencji i wiary, aby zmienić całe swe życie zgodnie ze wzorami Nowego Testamentu, to nie może być mowy o prawdziwym ożywieniu.


z książki „Klucz do głębszego życia”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz